Strefy czystego transportu. Resort klimatu ma nowy pomysł
Sprawę opisuje w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna". Koncepcja resortu klimatu zakłada warunkowe wprowadzenie stref czystego transportu na terenie miast powyżej 100 tys. mieszkańców. Jeśli Główny Inspektorat Ochrony Środowiska odnotuje przekroczenie dopuszczalnego średniorocznego poziomu zanieczyszczeń dwutlenkiem azotu, STC ma być przymusowa.
Pomysł Ministerstwa Klimatu
"DGP" przypomina, że ustanawianie STC jest elementem tzw. kamieni milowych KPO. Przypomnijmy – chodzi o pożyczkę na realizację Krajowego Planu Odbudowy w zamian za realizację narzuconych przez Brukselę warunków nazywanych kamieniami milowymi. "Polska powinna przyjąć przepisy wprowadzające obowiązek stref niskiej emisji w najbardziej zanieczyszczonych miastach. Strefy reguluje u nas ustawa o elektromobilności, jednak inicjatywę w tej sprawie zostawia samym gminom", pisze dziennik.
Gminy bez wpływu na strefy czystego transportu?
Plan Ministerstwa Klimatu jest różnie oceniany w środowiskach samorządowych. – Nie akceptujemy żadnych rozwiązań, które ograniczają decyzyjność samorządu w sprawach, które go dotyczą, skoro to my, samorządowcy, bierzemy potem za nie odpowiedzialność. Kwestie związane z komunikacją i jakością powietrza wyglądają różnie w różnych miastach i nie może być tak, że do wspólnego mianownika te wszystkie lokalne problemy sprowadza jeden przepis – powiedział „DGP” Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Normy jakości powietrza. Nie chodzi o Unię, tylko o zdrowie?
Z kolei zwolennik SCT Krzysztof Smolnicki z Dolnośląskiego Alarmu Smogowego argumentuje, że regulacja ma na celu przede wszystkim poprawę stanu zdrowia mieszkańców.
– Powiązanie konieczności wprowadzenia stref czystego transportu z odczytami jakości powietrza GIOŚ to bardzo sensowne rozwiązanie – twierdzi. – Jednocześnie uważam, że to rozwiązanie ochronne wobec samorządów, bo po populistycznej w dużej mierze awanturze, którą wszyscy obserwowali w Warszawie czy podobnej dyskusji nad tym tematem we Wrocławiu, zdejmuje ono ciężar decyzji z rady miasta. Dzięki temu priorytet będą miały argumenty zdrowotne, a nie polityczne. Co oczywiście nie zdejmuje z samorządów obowiązku tłumaczenia ludziom, po co my to robimy. A robimy, nie dlatego że nam Unia karze, tylko dlatego, że zła jakość powietrza jest realnym i poważnym zagrożeniem dla naszego zdrowia – dodaje.