Szczęśliwie nie udało się udawać, że strefy czystego transportu są w polskich miastach wprowadzane bez społecznego oporu. W Warszawie, Krakowie, we Wrocławiu całkowicie spontanicznie powstały środowiska buntujące się przeciwko temu rozwiązaniu. O ten element antysamochodowej polityki trwają batalia i spory, wiadomo już jednak, że jego wprowadzenie przy powszechnej akceptacji nie będzie możliwe.
Głosem w tej batalii jest tekst pana Tadeusza Kopty – niestety, oparty na wielu mitach, przeinaczeniach, nieporozumieniach oraz niewiedzy. Przynajmniej część z nich postaram się tutaj wskazać, zaczynając od bardziej szczegółowych, a potem przechodząc do fundamentalnych.
Przywoływani przez autora David Lewis i Martin Mogridge nie sformułowali żadnego „prawa”, a jedynie twierdzenie (ang. position) – co jest czymś kompletnie innym. Nie ma ono charakteru absolutnego, powszechnego i nie zostało w żaden doświadczalny sposób potwierdzone w Polsce. Twierdzenie nie dotyczy też w żadnym razie tego, że – jak pisze pan Kopta – „nie ma możliwości, aby każdy mógł swobodnie korzystać w miastach z samochodu”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.