Szykuje się duża wojna. USA pomogą Izraelowi, ale nie wyślą żołnierzy

Dodano:
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan (P) i sekretarz stanu Antony Blinken (L) Źródło: PAP/EPA / Bloomberg, Al Drago / POOL
USA udzielą Izraelowi wsparcia w przypadku inwazji na terytorium Libanu celem walki z Hezbollahem, ale nie wyślą amerykańskich żołnierzy.

Od wielu miesięcy zaostrza się sytuacja na granicy Izraela z Libanem, gdzie operuje wspierany przez Iran Hezbollah. W wyniku wzajemnych ostrzałów po obu stronach ewakuowano już z przygranicznych miejscowości po ok. 100 tysięcy ludzi. Izraelski resort obrony potwierdził, że przygotowane są plany ataku na Hezbollah na terytorium Libanu.

– Jeśli Izrael nas zaatakuje, rozpęta wojnę, w której nie będzie żadnych ograniczeń i żadnych zasad – powiedział w reakcji przywódca Hezbollahu, Hassan Nasrallah. Jak informował ekspert ds. Bliskiego Wschodu Wojciech Szewko organizacja dysponuje ok. 100 tysięczną armią i ciężkim sprzętem, w tym rakietami kierowanymi.

Stany Zjednoczone obawiają się, że może otworzyć się tam nowy front, co zwiększy zapotrzebowanie Izraela na amerykańską broń, ale Waszyngton zapewnił Tel Awiw, że jeśli dojdzie do wojny, to udzieli odpowiedniej pomocy.

Izrael może liczyć na USA

Jak przekazała amerykańska stacja CNN Waszyngton zapewnił delegację z Izraela, która odwiedziła w ubiegłym tygodniu amerykańską stolicę, że w razie wojny z libańskim Hezbollahem administracja Joe Bidena jest gotowa udzielić wsparcia armii izraelskiej.

W spotkaniu w Waszyngtonie wzięli udział wysocy rangą urzędnicy Izraela, w tym minister ds. strategicznych Ron Dermer i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Cachi Hanegbi. Ze strony amerykańskiej był m.in. doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, sekretarz stanu Antony Blinken i koordynator Białego Domu ds. Bliskiego Wschodu Brett McGurk.

W trakcie rozmów omówiono szeroki zakres tematów, w tym sytuację na granicy Izraela z Libanem, stosunki z Iranem, ewentualne zawieszenie broni w Gazie i negocjacje w sprawie uwolnienia zakładników, przetrzymywanych przez Hamas, podała CNN, powołując się na źródła w amerykańskiej administracji.

Amerykanie mieli zastrzec, że jeśli dojdzie do eskalacji konfliktu na granicy Izraela z Libanem, Stany Zjednoczone nie rozmieszczą tam amerykańskich żołnierzy. Waszyngton ma poważne obawy, że w przypadku pełnowymiarowej wojny między Izraelem a Hezbollahem izraelskie siły obrony powietrznej na północy kraju mogą nie zdołać powstrzymać uderzeń na terytorium Izraela – przekazał CNN.

Kwestia Libanu

Dziennikarz zajmujący się Bliskim Wschodem Paweł Rakowski po izraelskiej inwazji na Strefę Gazy tłumaczył, że Hezbollah nie chce wchodzić w pełnoskalowy konflikt z Izraelem, zwracając jednocześnie uwagę, że w swoim przemówieniu Nasrallah nie wykluczył takiego posunięcia, jeżeli będą ku niemu przyczyny. – W mediach arabskich pojawił się komentarz, że z izraelskiego punktu widzenia przeniesienie wojny na północ jest uwarunkowane tym, jak będzie się rozwijała sytuacja w Gazie. Jeżeli Izrael szybko załatwi Hamas – a być może do tego dojdzie – to będzie bodziec do tego, żeby przerzucić wojnę na Hezbollah, na Liban. To jest młot nad ich głowami i dla Izraela sprawa strategicznie ważniejsza – przypomniał.

Ekspert dodał, że jeżeli Izrael skompromituje się w Gazie, to Netanjahu może chcieć odbić to prestiżowo kwestią libańską i z tym Nasrallah musi się liczyć. – On musi się też liczyć z realiami Libanu, bo Liban jest upadły, ale to nie znaczy, że Nasrallah może być tam samodzierżawcą. Nie po to ta organizacja jest ponad 30 lat w systemie politycznym Libanu, żeby jedną decyzją przekreślić się z tego. Nawet więcej niż połowa Chrześcijan wspiera Hezbollah. Gdyby doszło do wojny w sprawie palestyńskiej, Liban byłby zniszczony, to poparcie prędzej czy później by odeszło. Hezbollah ma więc dużo w Libanie i nie może tego tracić – tłumaczył Rakowski.

Źródło: PAP / CNN/ Reuters / DoRzeczy.pl / Nowy Ład, YouTube
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...