Ukrainie grozi katastrofa. "Ma miesiąc na uniknięcie bankructwa"

Dodano:
Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy Źródło: Wikimedia Commons
Ukraina ma miesiąc na osiągnięcie porozumienia z wierzycielami w sprawie restrukturyzacji zadłużenia i uniknięcia bankructwa – informuje brytyjski tygodnik "The Economist".

Wierzyciele Ukrainy zgodzili się zawiesić spłatę długów na dwa lata. Jednak moratorium na płatności dla prywatnych zagranicznych posiadaczy obligacji kończy się 1 sierpnia.

Jeśli rząd w Kijowie ogłosi niewypłacalność, może to podważyć zaufanie inwestorów do zobowiązań Zachodu i byłoby katastrofalne dla powojennego ożywienia gospodarki kraju. Mogłoby to również potencjalnie skomplikować przyszły dostęp Ukrainy do rynków finansowych.

Kijów zaproponował swoim wierzycielom porozumienie zmniejszające obecną wartość długów o 60 proc., jednak ci odpowiedzieli, że uważają 22 proc. za bardziej rozsądne – pisze "The Economist".

Według gazety w razie braku porozumienia Ukraina ma dwie opcje. Jedną z nich jest wynegocjowanie przedłużenia zamrożenia obsługi długu, drugą – ogłoszenie bankructwa.

Nad Ukrainą wisi widmo bankructwa. Został jej miesiąc?

Brytyjski tygodnik zwraca uwagę, że w sytuacji normalnej restrukturyzacji wierzyciele stawiają na perspektywy gospodarcze kraju, natomiast pożyczanie pieniędzy państwu, które jest w stanie wojny, wiąże się także z drugim ryzykiem: czy wygra.

Ukraina potrzebuje w tym roku dodatkowych 9,5 mld dolarów na sfinansowanie kluczowych działań naprawczych w obszarach obronności, energetyki, odbudowy budynków mieszkalnych, rolnictwa, zasobów naturalnych, technologii cyfrowych i informatycznych.

Ministerstwo Finansów w Kijowie kontynuuje negocjacje z posiadaczami euroobligacji na temat restrukturyzacji, a konkretnie częściowego umorzenia długu. W niedalekiej przyszłości szczegóły tych rozmów mają zostać upublicznione.

Konsorcjum zagranicznych posiadaczy obligacji, w tym BlackRock BLK i Pimco, zamierza nakłonić Ukrainę do wznowienia spłaty odsetek od swojego długu w przyszłym roku.

Źródło: The Economist
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...