Są przekonani, że to ciało Jaworka. Wszystko przez ten szczegół
W sobotę pojawiła się informacja, że mężczyzna którego ciało z raną postrzałową głowy odnaleziono w Dąbrowie Zielonej, to Jacek Jaworek. Nieoficjalnych ustaleń mediów nie potwierdziła jednak prokuratura. Śledczy wciąż czekają bowiem na wyniki badań DNA, które potwierdzą tożsamość mężczyzny. Te zaś, wraz z opinią biegłych, mają być gotowe na początku przyszłego tygodnia.
Nowe doniesienia ws. Jacka Jaworka: Padły dwa strzały
Tymczasem w sprawie wciąż pojawiają nowe informacje. Jak nieoficjalnie dowiedziała się stacja TVN24, mężczyzna którego zwłoki ujawniono w piątek miał na ciele znamię o długości ok. 7 centymetrów. Dokładnie takie samo miał mieć poszukiwany od trzech lat Jaworek. W nieoficjalnych rozmowach z dziennikarzami mieli to mundurowi.
Telewizja informuje również, że śledczy zapoznali się już za nagraniami z monitoringu, zamontowanego nieopodal miejsca, gdzie ujawniono zwłoki. "Wynika z nich, że Jacek Jaworek w sumie oddał dwa strzały, według różnych źródeł jeden miał zrykoszetować, albo też być strzałem próbnym, natomiast drugi był tym strzałem w głowę już śmiertelnym" – czytamy.
Wcześniej mężczyzna miał wysypać z magazynku wszystkie naboje, pozostawiając tylko dwa.
Przypomnijmy, że według wcześniejszych doniesień, w piątek na miejsce ujawnienia ciała została wezwana siostra Jaworka. Kobieta nie była jednak w stanie potwierdzić, że mężczyzna z raną postrzałową głowy to jej brat. Miał on leżeć twarzą do ziemi, a na nogach mieć klapki. Dziennikarz TVN 24 wskazywał, iż obuwie może świadczyć o tym, że przyszedł z jakiegoś pobliskiego domu.
Zbrodnia w Borowcach
Jacek Jaworek jest poszukiwany przez policję od trzech lat w związku z potrójnym morderstwem w Borowcach. Do zbrodni doszło w 2021 r. Trzyosobowa rodzina została zastrzelona we własnym domu. Policja otrzymała zgłoszenie o awanturze domowej. Po dotarciu na miejsce służby odkryły trzy ciała: 44-letniego małżeństwa i ich 17-letni syn. Jaworek był członkiem tej rodziny i od pewnego czasu mieszkał z ofiarami pod jednym dachem. Po przyjeździe na miejsce zbrodni, funkcjonariusze nie zastali go w domu. To na niego padło podejrzenie o dokonanie zbrodni.