Umowa z Ukrainą nie ma mocy prawnej? "To chyba pierwsza taka publiczna wypowiedź"
W czwartek w Sejmie posłowie zajmują się wyborem ambasadorów, którzy będą pełnić misję na Ukrainie, w Izraelu oraz w Portugalii. "Obecnie trwa gorąca dyskusja wokół kandydata na ambasadora na Ukrainie, którym jest Piotr Łukasiewicz — z jednej strony doświadczony wojskowy pułkownik i b. ambasador w Afganistanie, z drugiej strony współautor programu partii Wiosna Biedronia, jej kandydat do PE i analityk związany z 'Polityka Insight'" – napisał uczestniczący w posiedzeniu Krzysztof Bosak.
Poseł Konfederacji dodał, że "kandydat na ambasadora na Ukrainie płk Piotr Łukasiewicz podczas przesłuchania na Komisji Spraw Zagranicznych powiedział, że porozumienie z Ukrainą ogłoszone niedawno przez premiera nie ma wiążącej mocy prawnej. To chyba pierwsza taka publiczna wypowiedź, wcześniej słyszałem to samo wyłącznie nieoficjalnie" – napisał wicemarszałek Sejmu.
Tusk podpisał porozumienie
Przypomnijmy, że premier Polski Donald Tusk i prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisali umowę o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa.
Konfederacja wyraziła wówczas stanowisko, że dokument jest bardzo niekorzystny dla Polski, a ponadto doszło do złamania art. 89 konstytucji, ponieważ umowa dotyczy układu wojskowego i znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym, a mimo to nie została ratyfikowana w trybie wspomnianego artykułu ustawy zasadniczej.
Umowa Polska-Ukraina
Zawarta przez premiera umowa zakłada m.in., że w Polsce zostanie sformowany i wyszkolony ukraiński legion, Polska dalej będzie wypłacać świadczenia socjalne dla Ukraińców, a w ciągu dekady dostarczy "kolejne pakiety pomocy wojskowej znacznej wartości". Jest też zapis o kontynuacji dialogu ws. ewentualnego strzelania z terytorium Polski do rosyjskich rakiet nad Ukrainą. Ponadto premier Tusk zapowiedział, że ze swojego węgla Polska będzie produkować prąd dla Ukrainy.
Dokument jest dostępny na gov.pl w trzech wersjach językowych: ukraińskiej, polskiej i angielskiej. Porozumienie liczy 24 strony.
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oznajmił, że jeżeli NATO nie podejmie decyzji o strzelaniu z Polski do rakiet nad Ukrainą, to Polska indywidualnie także nie podejmie takiej decyzji. Od pomysłu zdystansował się Pentagon. Także kanclerz Olaf Scholz wykluczył, by brały w takim czymś udział Niemcy.