To prawdopodobnie będą czołowi stratedzy Trumpa. Jeden jest twórcą ważnej koncepcji
Donald Trump w spektakularnym stylu wygrał wybory prezydenckie w USA. 20 stycznia zostanie zaprzysiężony na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Napływają kolejne informacje, kim obsadzi federalną administrację.
Ludzie Trumpa
Amerykański magazyn "Foreign Policy" opublikował listę kilku ważnych współpracowników prezydenta-elekta, którzy najprawdopodobniej odegrają dużą rolę w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Wśród nich są m.in. Elbridge A. Colby, były sekretarz stanu Mike Pompeo, Fred Fleitz czy gen. Keith Kellogg.
Elbridge Colby to czołowy współpracownik Trumpa ds. strategii, który piastował bardzo wysokie funkcje w Pentagonie. Jest typowany na sekretarza obrony. Colby jest zwolennikiem skoncentrowania sił USA na Pacyfiku celem uniemożliwienia Chinom zdominowania tego regionu.
Koncepcja Colby’ego
Zdaniem analityka Strategy&Future Jacka Bartosiaka w amerykańskiej debacie strategicznej ścierają się obecnie trzy koncepcje: colbizm, reaganizm i utrzymania prymatu USA. W jego ocenie ta, którą nazywa colbizmem, jest najłagodniejsza, najkorzystniejsza dla Polski i daje największe szanse na światowy pokój.
Jak mówił na kanale "Historia realna" Bartosiak, colbizm zakłada bardziej defensywną postawę USA wobec Chin. To priorytet na Pacyfik, z przygotowaniem się do obrony na pierwszym łańcuchu wysp, a także wzmocnienie sojuszników oraz pomaganie im w stworzeniu równowag sił, ale bez broni jądrowej i dużej ilości wojsk amerykańskich na Tajwanie. Jednocześnie Colby uważa, że Europa jest w stanie samodzielnie balansować się wobec Rosji i, że nie wolno dopuścić do trwałego sojuszu Moskwy z Pekinem. Bartosiak ocenił, że jest to strategia rozsądniejsza od dwóch pozostałych rozpatrywanych przez Waszyngton, co w Polsce nie jest do końca rozumiane.
Bartosiak dodał, że według Colby’ego odejście Amerykanów na Pacyfik jest nieuniknione. – Odbiera nam to błogość adopcji strategicznej, którą zaliczyliśmy od lat 90., że poważnymi sprawami strategii i bezpieczeństwa zajmowali się Amerykanie i NATO, a nie my. Nasze elity nie musiały się tym zajmować, więc oczywiście, że nie chcą teraz słyszeć o czymś takim. Bo wtedy trzeba zająć się poważnymi sprawami państwa. Samodzielnie, ewentualnie w doraźnych sojuszach, kształtować swoje otoczenie geopolityczne i warunki bezpieczeństwa – powiedział analityk.
Fleitz i Kellogg
"Foreign Policy" zwraca uwagę również na kandydatury Freda Fleitza oraz Keitha Kelloga, którzy mają być autorami planu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Plan ma zakładać, że Kreml zostanie nakłoniony do rozmów pokojowych poprzez groźbę znaczącego zwiększenia amerykańskiej pomocy militarnej dla Kijowa.
Mike Pompeo
Bliskim współpracownikiem prezydenta ma zostać również Mike Pompeo, były sekretarz stanu w latach 2018-2021.
Pod koniec lipca Pompeo, przedstawił, jak w jego ocenie może wyglądać zarys "planu Trumpa" na szybkie zakończenie wojny Rosji z Ukrainą oraz utrzymanie pokoju.
W artykule opublikowanym na łamach "Wall Street Journal” były sekretarz stanu USA wyraził opinię, że w odróżnieniu od "półśrodków administracji Joe Bidena, które przedłużają konflikt" Trump byłby zdolny do zademonstrowania siły USA celem wpłynięcia na zakończenie wojny.
Potencjalny "Plan Trumpa" może zakładać między innymi wsparcie militarne dla Kijowa, które pomogłoby ożywić przemysł zbrojeniowy USA. Realne sankcje wobec Kremla, wzmocnienie NATO, lend-lease dla Ukrainy i zniesienie ograniczeń na użycie amerykańskiej broni w jej wojnie przeciwko Rosji – to środki, które mógłby zdaniem Pompeo zastosować Trump.