Pielęgniarki rozpoczęły protest. Poczuły się zignorowane przez Tuska i Leszczynę
Protestujące domagają się nie tylko zwiększenia zarobków, ale przede wszystkim pilnych działań w celu rozwiązania braków kadrowych w zawodach pielęgniarki i położnej.
– Jest nas za mało, a nie robi się nic, by zachęcić młodych ludzi do zawodu (…). Kto ma dziś odwagę przyznać się do błędów, które popełniono? Kto ma dziś odwagę stanąć twarzą w twarz z pielęgniarkami i położnymi? Wciąż nasze interesy stają się przedmiotem przykrej gry politycznej – powiedziała jedna z protestujących.
Protest przed siedzibą premiera
Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych ostrzega, że w 2030 roku większość pielęgniarek może odejść z systemu, bo osiągnie wtedy wiek emerytalny.
Jak donosi RMF FM, premier Donald Tusk kilkukrotnie był alarmowany o złej sytuacji pielęgniarek i położnych oraz o problemach, jakie stoją przed tą grupą zawodową. W każdym jednak przypadku odsyłał przedstawicieli środowiska do minister zdrowia Izabeli Leszczyny. Ta zaś nie podjęła z nimi żadnych rozmów.
– Średnia wieku w szpitalu, w którym pracuję, to 50 lat. Około dziesięciu pielęgniarek może korzystać z praw emerytalnych. Przyszłam tu powiedzieć, że się boję – o siebie, ale także o swoich pacjentów. To jest wielkie niebezpieczeństwo dla nas, dla młodych pielęgniarek – mówi jedna z protestujących.
Inna dodaje: "Koalicja Obywatelska jakby nas popierała, a teraz o tym zapomniała".
Po godzinie 12 do protestujących wyszła Okła-Drewnowicz, minister do spraw polityki senioralnej, aby porozmawiać i odebrać listę postulatów.
– Pan premier nie miał dla nas czasu, choć mógł opóźnić o 15 minut Radę Ministrów i wyjść o nas. Panie premierze, nie będziemy pracować do 80. roku życia. Panie Premierze, niech pan znajdzie czas dla polskiego pielęgniarstwa i położnictwa – powiedziała jedna z przemawiających.