• Autor:Ryszard Czarnecki

Ta okropna skrajna prawica. Z Trumpem włącznie

Dodano:
Ryszard Czarnecki (z prawej) na powyborczym wiecu partii AUR w Rumunii Źródło: PAP/EPA
Mnie już nawet nie irytują tylko śmieszą doniesienia mediów liberalnych czy lewicowych o rzekomo skrajnych i okropnych politykach prawicowych na Zachodzie, którzy ośmielają się interesować Polską, do nas przyjeżdżać albo zapraszać polityków z Polski.

Przed tygodniem establishment medialny nad Wisłą, Odrą, Wartą i Bugiem rozpaczał, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich w szóstym co do wielkości kraju Unii Europejskiej, czyli Rumunii wygrał z wyraźna przewagą, przechodząc do drugiej tury „skrajnie prawicowy” Calin Georgescu. Zdecydowanie mniej jakoś komentowano fakt, że w tym tygodniu do Bukaresztu przyjeżdża w imieniu prezydenta-elekta Donalda Trumpa jego przyszły sekretarz (minister) ds. zdrowia Robert F. Kennedy jr.

Czy faktyczne poparcie 47. (wkrótce) prezydenta w dziejach USA D.J. Trumpa dla kandydata rumuńskiej prawicy na prezydenta, kandydata, który w niedzielnych sondażach miał 20-proc. przewagę nad kandydatką liberałów (formacje zrzeszone w Europejskiej Partii Ludowej i międzynarodówce socjalistycznej poniosły w wyborach prezydenckich w Rumunii klęskę, osiągając razem niewiele ponad 1/4 głosów i II turę obejrzą w TV) Emilie Lasconi skłoni do jakiejkolwiek refleksji liberalno-lewicowe media w Polsce i Europie? Nie, bo Trump dla nich też jest skrajnie prawicowy.

Te same media wczoraj ze świętym oburzeniem zauważyły, że na wieczorze wyborczym w Bukareszcie po zakończonych tam w niedzielę o 21:00 czasu lokalnego wyborach parlamentarnych obok lidera partii numer 2, która uzyskała poparcie niemal 1/5 Rumunów "skrajnie prawicowego George Simiona stał szeroko uśmiechnięty Ryszard Czarnecki". Tak, stałem. Tak, byłem szeroko uśmiechnięty. Tydzień temu też stałem na podobnym zgromadzeniu tyle, że po wyborach prezydenckich koło tegoż lidera partii AUR – ale jakoś nikt tego nie zauważył i liberalno-lewicowe media obudziły się po tygodniu.

Tymczasem rumuński AUR jest w Parlamencie Europejskim częścią Europejskich Konserwatystów i Reformatorów wraz z partiami, które wygrały wybory i współrządzą we Włoszech, Finlandii, Belgii czy Czechach. Ba, EKR (a więc także AUR oraz PiS) jest w koalicji rządzącej europarlamentem razem z Europejską Partią Ludową, socjalistami i liberałami – czego jakoś większość mediów w Polsce nie chce zauważyć. Ba, z tego tytułu EKR wraz z sześcioma europosłami wybranymi z listy rumuńskiego AUR ma po raz pierwszy w historii aż dwóch wiceprzewodniczących PE oraz jednego kwestora.

Słowem: oficjalnie chadecja, lewica i liberałowie (i ich media) ze świętym oburzeniem potępiają "skrajną prawicę"', ale na poziomie Parlamentu Europejskiego, a często także parlamentów narodowych oraz rządów w krajach członkowskich chętnie z nią współpracują. Hipokryzja w pigułce.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...