Przydacz: Prof. Pogonowski skompromitował członków komisji ds. Pegasusa

Dodano:
Marcin Przydacz (PiS) Źródło: PAP / Piotr Nowak
W dobie wojny za naszą wschodnią granicą i prowadzonej wojny hybrydowej, państwo polskie jest jedynym państwem, w którym publicznie dywaguje się o sposobach zwalczania siatek agenturalnych i szpiegowskich – mówi poseł PiS Marcin Przydacz w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Piotr Pogonowski, były szef ABW, został zatrzymany przez służby i doprowadzony przed komisję ds. Pegasusa. Warto było doprowadzić siłą pana profesora przed oblicze komisji?

Marcin Przydacz: Prawdopodobnie z perspektywy celów osób, które zarządziły to doprowadzenie, założony cel nie został osiągnięty. Wręcz przeciwnie. Dalsza kompromitacja tej pseudo-komisji ośmiu gwiazdek stała się z udziałem jej członków. Patrząc na poziom wiedzy i argumentacji, odnoszę wrażenie, że pan profesor Pogonowski rozsmarował część członków komisji niczym dżem na naleśnikach. Z jednej strony mieliśmy kompetencje i wiedzę pana profesora, a z drugiej polityczne zacietrzewienie posłów koalicji rządzącej.

Czy coś wiemy więcej dzięki obradom komisji?

Opinia publiczna z tych wszystkich posiedzeń komisji nie dowiedziała się niczego. Ponieśliśmy wszyscy koszty natury finansowej, bo finansujemy ją my wszyscy, podatnicy, działalność tej komisji. Ale również koszty natury bezpieczeństwa, o czym mówił pan Pogonowski. W dobie wojny za naszą wschodnią granicą i prowadzonej wojny hybrydowej, państwo polskie jest jedynym państwem w którym publicznie dywaguje się o sposobach zwalczania siatek agenturalnych i szpiegowskich. Przypomnijmy, że systemem Pegasus został rozpracowany m.in. rosyjski agent Rubcow czy grupy dywersyjne które próbowały wysadzać pociągi we wschodniej Polsce.

Dlaczego w pana ocenie Donald Tusk decyduje się utrzymywać działanie tej komisji? Widać przecież, że średnio mu na niej zależy, bo zasiadają w niej politycy nie stanowiący pierwszej ligi.

To bardzo delikatne określenie, że ci państwo nie zasiadają w pierwszej lidze. Powiedziałbym, że oni kompromitują instytucję posła na Sejm RP. Budzi we mnie pewne poczucie zażenowania i wstydu, że osoby te pełnią tak zaszczytne funkcje. Oczekiwałbym od polityków, posłów, pewnej powagi i wiedzy, w tym wiedzy prawniczej jeśli ktoś chce być przewodniczącym czy wiceprzewodniczącym ważnych organów. Donald Tusk potrzebuje takich komisji do organizacji igrzysk politycznych. Donald Tusk nie ma ambicji i wiedzy do realnego zarządzania państwem polskim, a widać to choćby po tym co jak wygląda realna pomoc dla powodzian. Chce się w ten sposób odwracać uwagę opinii publicznej od najważniejszych problemów. Tylko pokazówki, PR i mydlenie oczu. Źle to wygląda.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...