Chaos w Syrii. Trump apeluje: To nie nasza wojna
W Syrii trwa kampania bojowników Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) i ich sprzymierzeńców przeciwko wojskom reżimu Baszara al-Asada. Nie są to jedyne strony konfliktu, który ponownie eskalował 27 listopada. Obecnie wojska Assada znajdują się w odwrocie.
Trump: To nie nasza wojna
Głos w sprawie konfliktu zabrał prezydent-elekt Donald Trump. "Bojownicy opozycji w Syrii, w bezprecedensowym ruchu, całkowicie przejęli wiele miast, w wysoce skoordynowanej ofensywie, i są teraz na obrzeżach Damaszku, najwyraźniej przygotowując się do wykonania bardzo dużego ruchu w celu pokonania Assada" – napisał w mediach społecznościowych.
Trump podkreśla, że Rosja, ze względu na skalę uwikłania w wojnę na Ukrainie i stratę "ponad 600 000 żołnierzy" nie jest zdolna do interwencji.
Polityk zarzucił też Barackowi Obamie, że ten odmówił dotrzymania zobowiązań, jakich się podjęły USA. W efekcie tego "wybuchło piekło", a Rosja wkroczyła.
"Rosja nigdy nie odniosła z Syrii wielkich korzyści, poza tym, że Obama wyglądał naprawdę głupio. W każdym razie Syria jest bałaganem, ale nie jest naszym przyjacielem, a STANY ZJEDNOCZONE NIE POWINNY MIEĆ Z TYM NIC WSPÓLNEGO. TO NIE JEST NASZA WOJNA. POZWÓLCIE MU SIĘ WYPALIĆ. NIE ANGAŻUJCIE SIĘ!" – napisał Trump.
Przywódca nie sprecyzował, do kogo są skierowane te słowa, jednak z kontekstu wynika, że adresował je do ustępującej administracji Joe Bidena.
Wojska Asada, Kurdowie, proturecka SNA
Siły kurdyjskie zajęły największe miasto na wschodzie Syrii Dajr az-Zaur, kontrolowane wcześniej przez wojska rządowe prezydenta Baszara al-Asada. Kurdowie są bliscy przejęcia całkowitej kontroli nad granicą syryjsko-iracką.
Z wojskami rządowymi walczy również wspierana przez Turcję Syryjska Armia Narodowa (SNA). Bojownicy tej organizacji od kilku dni prowadzą też ofensywę przeciwko zdominowanym przez Kurdów i wspieranym przez Zachód Syryjskim Siłom Demokratycznym (SDF), które kontrolują północny wschód Syrii.
W Syrii ponownie uaktywniło się także Państwo Islamskie.
HTS (Al-Kaida) naciera na strategicznie położone miasto Homs. Dalej Damaszek
Tymczasem islamistyczni rebelianci z Hajat Tahrir asz-Szam (Al-Kaida) informują, że dotarli do granic Homsu na zachodzie kraju.
Sunniccy dżihadyści kontynuują ofensywę w kierunku na Homs po tym, jak wyparli siły rządowe prezydenta Asada z dużego miasta Hama. Wcześniej uderzyli i niespodziewanie zajęli Aleppo. Komentatorzy zajmujący się tematyką Bliskiego Wschodu oceniają, że rebelianci planowali raczej działania zaczepne i nie spodziewali się tak dużego sukcesu. Po opanowaniu Aleppo postanowili jednak kontynuować ofensywę, wykorzystując słabość sił Asada i nieobecność wspierającego go Hezbollahu, zaangażowanego w ostatnich miesiącach w Libanie.
Zajęcie miasta Homs, gdzie krzyżują się ważne szlaki drogowe, odcięłoby Damaszek od wybrzeża, które od dawna było bastionem alawickiej mniejszości religijnej Asada i gdzie Rosjanie mają bazę morską i lotniczą. Jeżeli islamiści zajmą Homs, Rosjanie nie będą mogli wspomóc Asada drogą morską. Do tej pory użyli lotnictwa, żeby spróbować spowolnić marsz HTS.
Dyskusja, czy pomóc Asadowi trwa w Iraku, ale na razie nic konkretnego z tego nie wyniknęło. – HTS wybrał moment idealnie, ponieważ wszyscy jego potencjalni wrogowie, Iran, Hezbollah, Rosja, są zaangażowani gdzie indziej – zwrócił uwagę ekspert ds. Bliskiego Wschodu Wojciech Szewko.