Gen. Łukowski o polskiej armii: Potrzeby gwałtownie rosną, a przemysł nie nadąża

Dodano:
Żołnierze. Zdjęcie ilustracyjne
Żołnierze. Zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Darek Delmanowicz
Dokonujemy gigantycznej transformacji i nasze potrzeby gwałtownie rosną – podkreślił generał Dariusz Łukowski, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

– Pytanie, dlaczego nasz przemysł tak powoli na te potrzeby reaguje – tymi słowami gen. Łukowski wskazał na kluczowe wyzwania związane z modernizacją polskich sił zbrojnych.

Szef BBN odniósł się do swojej wcześniejszej wypowiedzi z końca marca na antenie Polsat News, gdzie alarmował, że zapasy amunicji w wojsku mogą wystarczyć jedynie na pięć dni intensywnych działań obronnych. Jak doprecyzował, problem ten dotyczy głównie starszych typów uzbrojenia, zwłaszcza poradzieckiego, do którego amunicja nie jest już produkowana.

Szef BBN: Trwa dynamiczna modernizacja uzbrojenia

Gen. Łukowski podkreślił, że obecnie trwa dynamiczna modernizacja uzbrojenia, zwłaszcza w obszarze artylerii. – W niektórych przypadkach nie produkujemy już amunicji, ponieważ wycofujemy dany sprzęt – m.in. przekazując go Ukrainie – wskazał Łukowski w rozmowie z PAP. – Zupełnie inna sytuacja ma miejsce, gdy wprowadzamy nową technikę do sił zbrojnych.

Rosyjska inwazja na Ukrainę – jak zauważa generał – zmieniła sposób postrzegania realiów wojennych przez państwa NATO. Skala zużycia amunicji artyleryjskiej w warunkach pełnoskalowego konfliktu okazała się znacznie wyższa, niż wcześniej zakładano. W tym kontekście Polska stoi przed szczególnym wyzwaniem.

– Największym problemem obecnie jest zapewnienie odpowiednich zapasów amunicji 155 mm, która jest standardem w NATO, ale w Polsce pojawiła się dopiero kilka lat temu – tłumaczy Łukowski.

Jak zaznacza, szybki rozwój systemów artyleryjskich – takich jak haubice Krab czy K9 – stworzył nową dynamikę rozbudowy potencjału wojskowego, ale równocześnie uwidocznił opóźnienia po stronie przemysłu zbrojeniowego. – Nie jesteśmy zadowoleni z tempa, w jakim budowane są zdolności produkcyjne w zakresie amunicji – ocenił.

Generał zaznaczył, że Ministerstwo Obrony Narodowej zawarło już wiele kontraktów na dostawy amunicji, które są w trakcie realizacji. – System musi być dualny – trzeba posiadać zarówno zapasy, jak i zdolności produkcyjne – podkreślił, wskazując, że poleganie wyłącznie na zagranicznych dostawcach to zbyt ryzykowna strategia.

Czas działa na niekorzyść

Szef BBN ostrzegł również, że wojskowe kalkulacje mogą szybko się zdezaktualizować. – To, co dziś oceniane jest jako zapas na 30–40 dni, może się okazać wystarczające tylko na 10–20 dni – mówił, przywołując doświadczenia innych armii NATO, w tym brytyjskiej i niemieckiej.

– Nie chodzi o to, że popełniono błędy, lecz o to, że przechodzimy przez głęboką transformację, a nasze potrzeby rosną szybciej, niż tempo reakcji przemysłu – dodał.

Szef BBN przypomniał, że pod koniec 2023 roku MON podpisał umowę z Polską Grupą Zbrojeniową na dostarczenie 300 tysięcy sztuk amunicji 155 mm, której realizacja ma potrwać do 2029 roku. Mimo to, jego zdaniem, to wciąż niewystarczająca odpowiedź na aktualne potrzeby armii.

– Turcja i Korea Południowa są obecne w Polsce co najmniej od dwóch lat i oferują różnorodne rozwiązania dotyczące produkcji amunicji – zaznaczył. – Do dziś nie słyszałem jednak, by podpisano z nimi jakąkolwiek umowę, mimo że wszyscy podkreślają, jak ważna jest własna produkcja – skrytykował generał.

Źródło: polsatnews.pl / PAP
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...