Dudek: Artykuł „Wyborczej” umacnia czytelników w przekonaniu, że całe zło to PiS. Mnie nie przekonuje
Profesor w rozmowie z DoRzeczy.pl odniósł się do publikacji „Gazety Wyborczej” sugerującej, że politycy PiS mieli związek z aferą taśmową. – Plotki, że to PiS stoi za aferą podsłuchową pojawiały się już wcześniej – uważa profesor Antoni Dudek.
– Jednak artykuł oparty jest na tezie, kto na tej aferze skorzystał. Wiadomo, że skorzystał PiS. Z tym, że to nie jest żaden dowód, potwierdzający tezę o roli PiS w samej aferze. Nie sądzę, by redakcja była w stanie przedstawić jakieś twarde dowody. Bo, owszem, Falenta znał różnych ludzi, zresztą z różnych stron politycznej barykady. Ale nie znaczy to, że jakiś polityk zlecał nagrania biznesmenowi. Sądzę, że to była inicjatywa samego Falenty. Mnie ten artykuł nie przekonuje – mówi profesor.
– Afera nie była zresztą decydującym czynnikiem, który sprawił, że PO przegrała wybory. Tych czynników było znacznie więcej. Choćby polityka lekceważenia interesów mieszkańców mniejszych miejscowości, nazwana ładnie modelem polaryzacyjno – dyfuzyjnym. Była kwestia tego, że Tusk, który był zwornikiem tego obozu, ewakuował się do Brukseli, a Kopacz kompletnie sobie nie radziła w roli przywódcy partii. Była fatalna kampania Bronisława Komorowskiego. Wśród tych czynników afera taśmowa była czynnikiem istotnym, ale jednym z wielu – uważa Antoni Dudek.
Zdaniem eksperta, tekst "Gazety Wyborczej" nie szkodzi PiS-owi, ale ma konkretny efekt. – Artykuł umacnia czytelników „Gazety Wyborczej” w tym, że źródłem wszelkiego zła w Polsce jest PiS. I to nie jest nic nowego – ten swoisty pisocentryzm miał w środowisku „Gazety Wyborczej” miejsce już wcześniej, choć oczywiście nasilił się po wygranej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach 2015 roku – mówi ekspert.
Tłumaczy też, że artykuł służy przekonaniu przekonanych, natomiast będzie przeciwskuteczny w przypadku wyborców niezdecydowanych. Zdaniem Antoniego Dudka pójście przez polityków PiS do sądu przeciwko gazecie nie byłoby dla partii rządzącej opłacalne.
– Po pierwsze, w tekście padają sugestie, ale nie ma konkretnego stwierdzenia „polityk PiS zlecił Falencie nagrania”. Więc redakcja mogłaby się bronić, że nie oskarża, a jedynie sugeruje. Po drugie – proces jeszcze bardziej umocniłby w środowisku GW poczucie bycia ofiarą – mówi Antoni Dudek.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.