Polska poderwała myśliwce. Reakcja na atak
"Rozpoczęło się operowanie lotnictwa wojskowego w polskiej przestrzeni powietrznej" – przekazało po godz. 4 nad ranem Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
W nocy z piątku na sobotę Rosjanie zaatakowali rakietami i dronami obwód kijowski, razem ze stolicą Ukrainy. Na terytorium ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Do tej pory poinformowano o trzech osobach rannych.
Nie tylko myśliwce. Jasny cel działań
"Zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowództwo Operacyjne RSZ uruchomiło niezbędne siły i środki pozostające w jego dyspozycji. Poderwane zostały myśliwce, a naziemne systemy obrony powietrznej oraz rozpoznania radiolokacyjnego osiągnęły stan gotowości" – czytamy w komunikacie Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Jak zaznaczyło dowództwo, działania mają charakter prewencyjny i są ukierunkowane na zabezpieczenie przestrzeni powietrznej oraz jej ochronę. Szczególnie chodzi o rejony przyległe do do zagrożonych obszarów.
"Dowództwo Operacyjne RSZ monitoruje bieżącą sytuację, a podległe siły i środki pozostają w gotowości do natychmiastowej reakcji" – podkreślono.
Francuzi otworzyli ogień do dronów
Francuska marynarka wojenna otworzyła ogień do pięciu dronów, które pojawiły się nad strategiczną bazą atomowych okrętów podwodnych Ile-Longue w Bretanii.
Do poważnego incydentu doszło w czwartek wieczorem w jednym z najbardziej tajemniczych i silnie bronionych miejsc we Francji.
Żandarmeria poinformowała, że nad bazą Ile-Longue w Bretanii, na zachodzie kraju, zauważono pięć dronów. Żołnierze odpowiedzialni za ochronę obiektu otworzyli ogień. Nie wiadomo, czy którykolwiek z bezzałogowców został zestrzelony.
Według doniesień francuskich mediów, drony były już obserwowane w tym rejonie w zeszłym miesiącu, choć nie bezpośrednio nad bazą. Stacjonują tam cztery okręty podwodne o napędzie atomowym, z których przynajmniej jeden stale znajduje się na morzu, realizując francuską strategię odstraszania nuklearnego.