Polscy sojusznicy Krzyżaków

Polscy sojusznicy Krzyżaków

"Bitwa pod Grunwaldem", obraz Jana Matejki z 1878 roku
"Bitwa pod Grunwaldem", obraz Jana Matejki z 1878 roku 
Dodano: 
Konrad VII Oleśnicki, zwany Białym, z dynastii Piastów śląskich walczył pod Grunwaldem po stronie zakonu wraz z młodszym bratem i całą chorągwią śląskich rycerzy. Polacy i schrystianizowani Prusowie stanowili jedną trzecią krzyżackich wojsk.

Rycerz z czarnym krzyżem na białym płaszczu odgrywa w polskiej świadomości historycznej rolę zdecydowanie negatywną. W PRL Krzyżak, hitlerowiec i zachodnioniemiecki rewizjonista zlali się w jedną chimerę godzącą w słowiański byt. O długotrwałej krzyżacko-piastowskiej współpracy starano się zapomnieć.

Lennicy z Chełmna

Przypomnijmy, że Konrad Mazowiecki chciał zabezpieczyć swe włości przed najazdami pogańskich Prusów z północy i sprowadził braci rycerskiego Zakonu Szpitala Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. W 1235 r. Krzyżacy zawarli z Konradem umowę, w myśl której wszyscy polscy rycerze mieli wyprowadzić się z ziemi chełmińskiej. Tym Polakom, którzy wrócili, mistrz pruski Hermann von Balk nadał dobra na nowo. Rycerze polscy otrzymali swobodę dziedziczenia, płacili jedynie dziesięcinę biskupią i drobne roczne sumy na rzecz zakonu. Krzyżacy zrezygnowali z regaliów: prawa do łowów na ziemiach rycerskich i wyłączności na stawianie młynów. Na rycerzach polskich, tak samo jak w całej Europie, ciążyły oczywiście powinności wojskowe. Każdy, kto miał powyżej 40 łanów ziemi, służył jako jeździec ciężkozbrojny. Ci mający od 10 do 40 łanów jako lekkozbrojni.

Związek o charakterze lennym był w średniowieczu ważniejszy niż więź narodowa, jaką znamy od XIX w. Dla polskich rycerzy niebezpieczeństwo pruskie było istotniejsze niż krzyżacka zwierzchność. Najdotkliwszą stratę ponieśli oni w czasie drugiego powstania pruskiego, w 1277 r. Poganie spalili dwór w Turznicach oraz należący do rycerza Klemensa w Plemiętach. Zabili 100 obrońców. Kobiety i dzieci wzięli w niewolę.

W XIII w. do najznamienitszych polskich wojów pod krzyżackim senioratem należeli Themon z Plemięt, Jan z Węgorzyna, Piotr z Grudziądza, Sędzisław Napusza z Radzynia, Niemierza z Trzcianka oraz Bogusz i Gostko z Kawki. Potem sławne stały się rody Gozdawitów i Rawiczów.

Sporo Polaków – zarówno chłopów, jak i rycerzy – pojawiło się z Sasinii Południowej (dziś powiaty nidzicki, ostródzki czy działdowski). Pod Szczytnem i Piszem osiedliło się wielu bartników i myśliwych zakonu. Oczywiście Krzyżacy polegali przede wszystkim na kolonistach z Niemiec. W dynamicznie rozwijającym się Toruniu w XIII w. na jednego polskiego mieszczanina przypadało pięciu osadników zza Odry. Wśród mieszczan Chełmna Polacy stanowili 30 proc. na przedmieściach i 10 proc. w obrębie murów. Polscy rycerze przeważali w środkowym pasie ziemi chełmińskiej.

Sam zakon składał się w zdecydowanej większości z Niemców, co nie oznacza, że przywdzianie białego płaszcza było niemożliwe dla Polaków. Pomiędzy latami 1244 a 1247 jakiś możny pan z Krakowa, nieznany z herbu ani nazwiska, wysłał zakonowi trzy statki z zaopatrzeniem, stado bydła, a na koniec sam wstąpił do zakonu. Jakiś czas potem w kopii komtura Królewca pojawił się zakonnik imieniem Dzierżysław. Jednym z takich rycerzy mógł być wzmiankowany przez Długosza Piotr Wydżga z Czorsztyna herbu Janina.

Krucjaty przeciw Prusom

Pełka, od 1232 r. arcybiskup gnieźnieński, z polecenia papiestwa został polskim organizatorem krucjat. Pomagali mu dominikanie. Walka w szeregach krzyżowców dawała odpust, zwolnienie z kar za wiele przestępstw, zapewniała przychylność Kościoła i łupy. Nikt w latach 30. XIII w. nie przewidywał, jakim zagrożeniem dla Polski może stać się za 80 lat zakon. Dla Kujaw, Mazowsza, ale i dla dalszych dzielnic prawdziwą zmorą byli pogańscy Prusowie, Jadźwingowie i Litwini.

Pierwsza polsko-krzyżacka operacja przeciw Prusom została przeprowadzona zapewne w 1234 r. Nasze siły reprezentowało Mazowsze wraz z niewielką liczbą rycerzy z innych dzielnic pod wodzą Konrada. W styczniu 1235 r. odbyła się krucjata z prawdziwego zdarzenia. Wzięła w niej udział cała piastowska śmietanka. Henryk Brodaty wraz z rycerzami z Małopolski, jego brat Henryk Pobożny prowadzący Ślązaków oraz będący najbliżej opisywanych wydarzeń Konrad Mazowiecki wraz z synem Kazimierzem Kujawskim. Rycerzy z Wielkopolski prowadził Władysław Odonic. Obok Piastów stawili się Sobiesławice rządzący Pomorzem Gdańskim: Świętopełk II wraz z bratem Samborem.

To, że wymienieni władcy stawili się na jedną wyprawę, jest fenomenem. Wszak Odonic był zaprzysiężonym wrogiem Henryków Śląskich, których również nienawidził Konrad Mazowiecki za pozbawienie go tronu krakowskiego. Świętopełk, pokłócony ze swoim bratem, był oprócz tego zamieszany w gąsawski mord na Leszku Białym. Chwilowe zawieszenie broni pomiędzy Piastami i Pomorzem to wspólny efekt dyplomacji krzyżackiej oraz żarliwych apeli polskich dominikanów i biskupów.

Według kronikarza krzyżackiego Piotra z Dusburga zebrani wspólnie Krzyżacy i Polacy stanowili siłę, „jaka nigdy nie była widziana w Prusach”. Liczebność sił chrześcijańskich da się porównać z bitwą pod Legnicą.

Koncentracja części wojsk miała miejsce w Nakle. Wraz z książętami przybył tam arcybiskup Pełka ze swoimi zbrojnymi oraz pewna liczba rycerzy z cesarstwa rzymskiego – pewnie Sasów i Turyngów. Nie wiadomo, kto dowodził krucjatą. Według papiestwa każdy krzyżowiec na terenie Prus miał podporządkować się dowództwu zakonu – mistrzem w Prusach był wtedy Hermann von Balk.

Cała armia weszła w granice spustoszonej ziemi chełmińskiej, posuwając się potem wzdłuż Wisły aż do Kwidzyna – leżącego już na terytorium Prusów. Kilkadziesiąt kilometrów na wschód od tego grodu nad rzeką Dzierzgoń doszło do spotkania z poganami. Początkowo bitwa przebiegała w typowy dla średniowiecza sposób – doszło do frontalnego starcia szeregów jazdy. Prusowie zaczęli ustępować pola i się wycofywać. Wtem na ich tyły uderzyli Pomorzanie, doprowadzając do okrążenia i rzezi pruskich wojów. Miało ich paść 5 tys. Po zwycięstwie Piastowie odjechali do swoich dzielnic. Na placu boju pozostali Krzyżacy, którzy wykorzystując dzierzgońskie powodzenie, w ciągu kilku lat zajęli Pomezanię, Pogezanię i Warmię, a więc części Prus leżące najbardziej na zachód.

W latach 40. przeciwko Krzyżakom stanął ich niedawny sojusznik – pomorski Świętopełk oraz zbuntowani Prusowie. Zakon udał się po pomoc do Polaków. Uzyskał wsparcie tysiąca rycerzy pod wodzą Kazimierza Kujawskiego i Przemysła Kaliskiego. W latach 50. Mazowsze próbowało organizować własne krucjaty w celu podbicia Galindii, uzyskując nawet poparcie ze strony papiestwa. Krwawe waśnie pomiędzy Piastami oraz sprzeciw zakonu, roszczącego sobie pretensje do całych Prus, zablokowały jednak te inicjatywy.

W 1261 r. po wybuchu drugiego powstania Prusów, pod sztandary zakonu udało się wielu rycerzy mazowieckich. Skłoniło ich do tego zagrożenie, jakie odczuwali od lat 40. ze strony Litwinów i Jadźwingów – sojuszników i krewnych Prusów. „Kronika wielkopolska” mówiła potem o „połączonych siłach licznych chrześcijan Niemców i Polaków”. Najazdy jaćwieskie sięgały aż do Małopolski, toteż spotkały się z udanymi wyprawami odwetowymi w latach 1264 i 1273 pod wodzą Leszka Czarnego. Pomogło to Krzyżakom zdławić pruskie powstanie.

W 1283 r. krzyżacki podbój Prus się zakończył. Pogrążeni w permanentnej waśni Piastowie nie byli w stanie skorzystać na nim terytorialnie. Jednak zagrożenie pruskie i jaćwieskie ustało.

Przeciw polskim królom

W 1308 r. Krzyżacy dokonali brutalnego podboju Pomorza Gdańskiego. Zakończyło to okres dobrych stosunków pomiędzy księstwami polskimi a zakonem. W opinii Piastów Gdańsk, choć rządzony przez osobną dynastię, był od zawsze częścią Polski. W czasie wojny Polski z Krzyżakami w latach 1327–1332 rycerstwo ziemi chełmińskiej pozostało jednak wierne swoim seniorom. Rycerze Władysława Łokietka złupili te tereny, nie krępując się, że napadają na włości swoich „rodaków”.

Bywało, że w swoim państwie zakon wspierał rycerzy polskiego pochodzenia przeciw feudałom niemieckim. Polski rycerz Nikolaus Witkop, na przełomie XIV i XV w. jeden z większych posiadaczy ziemskich w Prusach, był wspierany przez zakon w sporze z jeszcze silniejszym rodowitym Niemcem Filipem von Wildenaua. Co więcej, ten ostatni w czasie wielkiej wojny 1409–1411 wraz rodami von Doring i von Pfeilsdorf zajął wyjątkowo antyzakonną postawę.

W 1376 r. Litwini najechali na Małopolskę, uprowadzając kilkadziesiąt tysięcy jeńców. W tym samym czasie Polska pod rządami Ludwika Węgierskiego rywalizowała z Litwą o Ruś. Jednocześnie od 1343 r. obowiązywał pokój z zakonem, toteż w latach 1378–1380 wielu polskich rycerzy wzięło udział w krzyżackich rejzach na Litwę. Pod dowództwem krzyżackim walczyli rycerze z Kujaw, np. Stanisław z Bolmina, Ścibórz ze Ściborza, Piotr Świnka, Strasz z Kościelnik oraz wielu innych, którzy potem piastowali w Polsce ważne urzędy: oprawca krakowski Imbram z Rogowa, kasztelan małogoski Strasz z Kościelnik, syn kasztelana kruszwickiego Krzesław, wojewoda sandomierski i kasztelan krakowski Jan Melszyński czy późniejszy wojewoda mazowiecki Jan Pilik. W rejzach licznie uczestniczył też ród Odrowążów.

Po śmierci Ludwika Węgierskiego w 1382 r. rozgorzał spór o małżeństwo jego córki – Jadwigi. Rycerze przeciwni kandydaturze Jagiełły, skupieni wokół Władysława Opolczyka i Siemowita IV Płockiego, chętnie stanęli po stronie zakonu przeciw Litwie. Rejzy krzyżackie odbywały się pod hasłem krucjaty, toteż biorący w nich udział Polacy nie musieli się obawiać, iż zostaną ukarani w wyniku ewentualnego objęcia tronu przez Jagiełłę. Po unii w Krewie 1385 r. udział w walkach przeciw Litwie był już w Polsce uznany za zdradę stanu. Prawo to jednak było dość słabo egzekwowane na Mazowszu, a więc wśród gości honorowych przy stole wielkiego mistrza można było znaleźć takie osoby jak Strasz z Białaczewa czy Iwan z Goraja herbu Korczak.

Wielki finał – 1410

Wielka wojna z zakonem z lat 1409–1411 stawiana jest za przykład oporu Słowiańszczyzny przeciw germańskiej nawale. Udział Polaków w chorągwiach krzyżackich był zatem przez dziesiątki lat skrzętnie pomijany. Badacze niemieccy twierdzą, że jedna trzecia wojsk państwa zakonnego to Polacy i schrystianizowani Prusowie. Nie wiadomo, jak proporcje te wyglądały pod Grunwaldem. Z jednej strony większość chorągwi zakonnych pochodziła z komturii w części zamieszkałych przez Polaków, a po stronie zakonu wystąpili też Pomorze Zachodnie i Piastowie śląscy. Z drugiej jednak po stronie Krzyżaków walczyło też wielu gości z Rzeszy i Czech, co może pomniejszać procentowy udział Polaków. Polacy stanowiący pod Grunwaldem choćby jedną ósmą sił stanowili wciąż pokaźny komponent. Dodajmy, iż nikt tych ludzi do walki po stronie zakonu nie przymuszał – w mocy były wciąż legalne umowy lenne z XIII w. To najprawdopodobniej z szeregów tego rycerstwa wywodził się zwiadowca, który próbował rozpoznać marsz wojsk Jagiełły po taktycznym odejściu spod Kurzętnika. Po stronie zakonu, incydentalnie, wystąpiło też kilku polskich poddanych Jagiełły – Piotr z Niechłonina na Zawkrzu i niejaki Nawir.

Poczet najsłynniejszych Polaków pod dowództwem Ulryka von Jungingena otwiera Konrad VII Oleśnicki, zwany Białym, z dynastii Piastów śląskich. Bawił on długo na Wawelu, kształcąc się i poznając tajniki życia dworskiego. Zafascynowany krucjatowym etosem przystał jednak do Krzyżaków. Do walki po stronie zakonu namówił też swojego młodszego brata i całą chorągiew śląskich rycerzy. Konrad został wzięty do niewoli. Wypuszczony, zmienił potem front i wspierał Polskę w kolejnych wojnach z zakonem.

Kazimierz V Szczeciński nie był może etnicznym Polakiem, ale jako przedstawiciel zachodniopomorskiej dynastii Gryfitów był bardzo blisko spokrewniony z Piastami. Długosz opisał jego postępowanie tak: „Nie bez największej hańby i niesławy swojej i imienia swego oraz szczepu i narodu swego i mowy opanowany przeklętą żądzą złota, wypaliwszy na sobie, rodzie swym i potomstwie wieczyste piętno hańby [...] na ojczyznę własną i Królestwo Polaków, z którego on sam i przodkowie jego mieli i byt, i życie [...] powstał zbrojny”. Polski kronikarz mocno przesadził z tym dobrobytem płynącym z Korony – wystarczy przypomnieć krwawe najazdy na Krzywoustego. Powalony (choć nie raniony) przez Skarbka z Gór dostał się do polskiej niewoli. Zwolniony po roku został sojusznikiem Polski.

Najbardziej znanym z obecnych pod Grunwaldem Polaków – lenników zakonu – był Mikołaj z Ryńska. Kilka razy ruszał na rejzy przeciw Litwie, posłował do Krakowa. W 1397 r. założył Towarzystwo Jaszczurcze – jawny i tolerowany wtedy przez władze związek mający dbać o przestrzeganie przywilejów rycerskich. Wraz z chełmińskimi rycerzami (Januszem Orzechowskim, Konradem z Replowa i Stanisławem Bolemińskim – bliskim współpracownikiem Ulryka von Jungingena) stanął pod Grunwaldem w odwodzie wielkiego mistrza. W krytycznym momencie bitwy, gdy Ulryk von Jungingen ruszył swój odwód, Mikołaj z Ryńska opuścił chorągiew, dając swym rycerzom znak do odwrotu, co przyczyniło się do klęski zakonu. Część badaczy uważa jednak, iż chełmianie opuścili szyk już po śmierci mistrza.

W 1411 r. Mikołaj, mimo gwarancji nietykalności, został ścięty bez wyroku sądowego za zdradę stanu przez nowego mistrza, Henryka von Plauena. To symboliczna data. Nadużycia zakonne i łamanie prawa spowodują, iż poddani zakonu zaczną przechylać swe sympatie ku rosnącej w potęgę i dobrobyt Polsce. Owa zmiana nastrojów wyda owoce w wojnie trzynastoletniej. Polska wygrana i powrót nad Bałtyk nie byłyby możliwe bez masowego poparcia byłych poddanych zakonu.

Jakub Ostromęcki

Artykuł został opublikowany w 3/2013 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.