Sierakowski atakuje polski rząd w "Die Zeit"
Jak stwierdził socjolog, "pandemia posłużyła jako pretekst do wprowadzenia w życie kontrowersyjnej ustawy o totalnym zakazie przerywania ciąży oraz do rozwiązywania lub całkowitego zakazu demonstracji".
Sierkowski zarzuca obozowi rządzącemu, że celem jego polityki w obszarze ochrony zdrowia było "odwrócenie uwagi od zjawisk patologicznych w rodzaju korupcji czy układów". Rozmówca "Die Zeit" dodaje, że innym następstwem pandemii było ograniczenie przez rząd dotacji dla organizacji pozarządowych i instytucji kultury.
Sierakowski: Kobiety rządzą lepiej
"Stosując blokadę środków pomocowych (na Europejski Fundusz Odbudowy), populiści wykorzystali pandemię do wymuszenia na Europie odstąpienia od mechanizmu praworządności” – podkreślił Sierakowski. W jego opinii ostatecznie rządy populistyczne poniosą klęskę, gdyż nie są ani skuteczne, ani profesjonalne.
Według publicysty znacznie lepiej radzą sobie z kryzysem państwa rządzone przez kobiety, w tym Nowa Zelandia, Finlandia, Tajwan czy Niemcy.
Temat przemilczany
Był redaktor naczelny "Krytyki Politycznej" Sławomir Sierakowski zarzuca Zjednoczonej Prawicy hipokryzję odnosząc się do problemu migracji, w tym braku personelu medycznego w Polsce.
"Politycy boją się mówić publicznie o migrantach i uchodźcach, a w realnym życiu sytuacja normalizuje się. „W Warszawie są Hindusi i Pakistańczycy, w całym kraju mieszkają dwa miliony Ukraińców. (...) Coraz więcej osób migruje do Polski, chociaż brakuje politycznych debat na ten temat" – powiedział socjolog.
Sierakowski zwraca uwagę, że Polacy, pomimo tego, że za najważniejsze problemy uważają ochronę zdrowia, oświatę i emerytury, w wyborach głosują na partię, która daje pieniądze prywatnym gospodarstwom domowym: "Obywatele wydają te pieniądze na prywatne usługi medyczne, ponieważ nie mają zaufania do placówek państwowych. W ten sposób populistyczny rząd przyczynia się do prywatyzacji szpitali".
Szansą na zmianę byłoby poparcie w wyborach partii, które deklarują wzmocnienie publicznej służby zdrowia. "Jestem jednak mieszkańcem Europy Wschodniej, dlatego nie mam wielkich nadziei" – podsumowuje rozmówca "Die Zeit".