Komorowski: Romaszewska mogła grzecznie postać przed kościołem
W środę w Warszawie odbył się pogrzeb byłego opozycjonisty Jana Lityńskiego. Do kościoła nie została wpuszczona doradczyni prezydenta Zofia Romaszewska. Ze względu na pandemię w świątyni obowiązywał limit miejsc, a listę osób przygotowała rodzina zmarłego.
– Jestem absolutnie wstrząśnięta. To przerażające, co się dziś wydarzyło – mówiła Romaszewska, dodając, że "nie mamy już wspólnego kraju".
Komorowski: Romaszewska została słusznie postawiona do pionu
Sytuację skomentował w TVN24 były prezydent Bronisław Komorowski, który uczestniczył w pogrzebie Lityńskiego. – Myślę, że pani Zofia Romaszewska odczuła absolutny brak akceptacji dla jej zachowań i słów ze strony opinii publicznej. W internecie to było widać. Została bardzo ostro postawiona do pionu. I słusznie, bo w moim przekonaniu złamała dobry obyczaj cywilizacji zachodniej, a także wynikający z kultury polskiej – ocenił.
Jego zdaniem "nie sposób w dniu pogrzebu zgłaszać pretensji do rodziny zmarłego". – I to o co? Że jest za mało miejsc w kościele? No było za mało, bo przecież pan premier Morawiecki, ta ekipa władzy, do której ona (Romaszewska – red.) należy, wprowadzili ograniczenia, także co do obecności w kościele, zresztą słusznie. Więc o co tu się obrażać? I jeszcze robić przykrość rodzinie? – mówił Komorowski.
"Zrobił to premier Morawiecki"
– Zamiast grzecznie postać sobie (przed kościołem – red.) albo się zgłosić odpowiednio wcześniej, żeby być podpisaną na listę – ja się zgłaszałem razem z żoną, dlatego weszliśmy do kościoła. Inni, którzy się nie zgłosili, albo dla których miejsca zabrakło, po prostu mogli się pomodlić przed kościołem. Zdaje się, że zrobił to pan premier Morawiecki – stwierdził były prezydent.
– Nie może być tak, że pani Zofia Romaszewska przychodzi na pięć minut przed rozpoczęciem mszy i dziwi się, że nie traktują jej w sposób ekstranadzwyczajny, nie wpuszczają na jakichś ekstrazasadach. To jest jakiś przerost absolutnie egotyczny – dodał.