Jakóbik: Jeszcze za wcześnie, żeby otwierać szampana na Kremlu
Damian Cygan: Dania cofnęła pozwolenie środowiskowe na budowę gazociągu Baltic Pipe. Co to oznacza dla Polski?
Wojciech Jakóbik: Musimy poczekać na konkretne informacje od duńskiego operatora Energinet.dk, które pozwolą określić skalę problemu Baltic Pipe w Danii. Na razie nie wiadomo, czy zawirowania wokół lądowego odcinka tego gazociągu przełożą się na zmiany terminarza całego projektu, który składa się z pięciu elementów, a odcinek duński jest tylko jednym z nich.
Niezależnie od rozwoju sytuacji gazociąg Baltic Pipe na pewno jest potrzebny Polsce ze względu na chęć porzucenia dostaw gazu w ramach kontraktu jamalskiego. To będzie możliwe nawet przy ewentualnym opóźnieniu w budowie Baltic Pipe, co zresztą wcale nie jest jeszcze przesądzone.
Mamy uwierzyć w oficjalne zapewnienia Duńczyków, że ich decyzja jest motywowana ochroną niektórych gatunków myszy i nietoperzy?
To jest oficjalna informacja, innej na razie nie ma. Oczywiście sektor energetyczny ma strategiczne znaczenie i tutaj zawsze jest pole do spekulacji na temat drugiego dna.
Niektórzy już ogłosili, że przez problemy z Baltic Pipe, Polska będzie musiała podpisać nowy kontrakt jamalski. Czy słusznie?
Nie ma powrotu do kontraktu jamalskiego. Taki kontrakt jest archaizmem i nawet, gdybyśmy chcieli podpisać nową umowę z Rosjanami, to ona musiałaby mieć całkiem inne zapisy. Nowe kontrakty gazowe są znacznie bardziej elastyczne, zawierane na krótszy termin, a widełki cenowe uzależnione są od wartości surowca na giełdach europejskich. Dlatego nie ma powrotu do kontraktu, który był skrajnie polityczny i kwestionowany przez instytucje zarówno polskie, jak i międzynarodowe.
Czy zamieszanie na linii Dania–Polska zostało już odnotowane przez rosyjskie media?
Póki co w Rosji podawane są głównie informacje duńskiego operatora. Zobaczymy, co on powie na temat skali problemu, a wtedy komentarze po stronie rosyjskiej na pewno się pojawią. Natomiast jest za wcześnie, żeby otwierać szampana na Kremlu, chociaż taki przekaz pewnie będzie popularny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.