Baltic Pipe to jedna ze strategicznych inwestycji mających zapewnić Polsce dywersyfikację dostaw energii. Jest on jednocześnie konkurencyjny wobec Nord Stream 2. "Polska buduje własny gazociąg, konkurencyjny wobec rur Nord Stream. Także dlatego Polska byłaby w lepszej sytuacji, jeśli niemiecko-rosyjski gazociąg nie zostałby uruchomiony. Kraj ten mógłby stać się czymś w rodzaju hubu energetycznego Europy Środkowej i Wschodniej” – opisywało inwestycję swego czasu „Die Welt”.
W zeszłym roku prezydent Andrzej Duda zapewniał, że rurociąg zostanie uruchomiony 1 października 2022 roku.
Baltic Pipe zagrożony
Teraz jednak ten strategiczny projekt jest zagrożony. Otóż duński operator systemu przesyłowego Energinet przekazał, że Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności cofnęła pozwolenie środowiskowe dla rurociągu. Komisja uchyliła pozwolenie środowiskowe z 12 lipca 2019 roku wydane przez Duńską Agencję Ochrony Środowiska. Teraz sprawa ma zostać przez nią ponownie rozpatrzona.
Duńczycy podkreślają, że do tej pory nie przeanalizowano w odpowiednim stopniu wpływu rurociągu na środowisko naturalne.
Nord Stream 2 w budowie
Bez problemu tymczasem przebiega budowa Nord Stream 2.. Stany Zjednoczone, mimo że obawiają się zbyt mocnego uzależnienia Europy od rosyjskiego gazu, nie chcąc zaostrzać konfliktu z Niemcami zdecydowały, że nie nałożą sankcji na firmy, które go budują. Potwierdziła to administracja Joe Bidena.
Z kolei w środę w mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym prezydent USA wprost mówi korespondentowi Polskiego Radia w Białym Domu, że zastosowanie sankcji wobec spółek niemieckich byłoby szkodliwe dla relacji USA z Europą. – Poza tym to nie jest tak, że mogę pozwolić na coś Niemcom albo nie – tłumaczył Biden. Zaznaczył jednak, że nie jest entuzjastą budowy gazociągu. Nord Stream 2 jest już prawie ukończony.
Czytaj też:
Niemiecka organizacja próbuje zatrzymać Nord Stream 2 na ostatniej prostejCzytaj też:
Dr Bartosiak: USA będą rozmawiać z Rosją ponad naszymi głowami