Libicki: Opozycja powinna to przeciąć. Mamy dwie drogi

Dodano:
Jan Filip Libicki (PSL) Źródło: PAP / Paweł Supernak
Jesteśmy w kluczowej sytuacji i należy oddać głos Polakom poprzez wybory – mówi DoRzeczy.pl Jan Filip Libicki, senator PSL.

Damian Cygan: Jak będzie pan głosował, kiedy specustawa o budowie zapory na granicy z Białorusią trafi do Senatu?

Jan Filip Libicki: Będę głosował tak jak klub PSL w Sejmie, czyli za. To, z czym mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej, to nie jest klasyczny kryzys uchodźczy, lecz kryzys motywowany politycznie posunięciami Aleksandra Łukaszenki. My musimy jasno na to odpowiedzieć, bo jeśli zaczniemy tych ludzi wpuszczać, to Łukaszenka przywiezie ich na granicę dziesięć razy tyle. Jeśli jest tak, że dziennie próbuje przekroczyć granicę 500-600 osób, to wydaje się, że budowa takiego muru jest zasadna, natomiast muszą być spełnione dwie rzeczy.

Jakie?

Po pierwsze, skoro bronimy wschodniej granicy Unii Europejskiej i Komisja Europejska akurat w tej sprawie wyraża poparcie dla Polski, to byłoby dobrze, aby w jakiejś mierze ta zapora została sfinansowana także z pieniędzy unijnych. Po drugie, powinny być tam zastosowane wszystkie nowoczesne rozwiązania, jakie daje współczesna technika, żeby ta zapora chroniła nas maksymalnie. Osobną kwestią jest bezprzetargowa formuła realizacji tej inwestycji i tutaj zgadzam się z Donaldem Tuskiem, że w tej sprawie należy intensywnie patrzeć władzy na ręce.

Dlaczego PSL chce skrócenia kadencji parlamentu? Taki wniosek zapowiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.

My uważamy, że rząd Mateusza Morawieckiego wpędza Polskę w bardzo niebezpieczną sytuację, a mianowicie w nieintencjonalny polexit. Ja nie twierdzę, że premier Morawiecki czy minister Szymański siedzą i piszą sobie w punktach, jakie kolejne kroki będą podejmować, żeby wyprowadzić Polskę z UE – tak nie jest. Oni tylko uznali, że za wszelkie swoje porażki na arenie europejskiej i krajowej będą obarczać Unię Europejską, bo przecież nie siebie. To jest dokładnie droga brytyjskiego premiera Davida Camerona, który swoje problemy wewnętrzne próbował rozwiązywać przy pomocy atakowania UE. Przypomnę tylko, że na koniec swojego urzędowania Cameron wzywał w referendum do pozostania w Unii, ale dżin brexitowy został już wypuszczony z butelki. Uważam, że swoimi działaniami i wbrew swoim intencjom rząd Zjednoczonej Prawicy wypuszcza dżina polexitowego, a zagonić go z powrotem do butelki będzie bardzo trudno.

Receptą na to ma być skrócenie kadencji Sejmu?

Opozycja powinna starać się to przeciąć, czyli odebrać PiS-owi władzę. Mamy dwie drogi. Jedna droga to jest ta, do której wzywał w niedzielę Donald Tusk, czyli do manifestacji ulicznych. Jeżeli ktoś chce protestować, to dobrze, nie bronię mu, ale moim zdaniem nas jako polityków ludzie wybrali do parlamentu, żebyśmy tej sytuacji – niezamierzonego polexitu – próbowali przeciwdziałać przy pomocy narzędzi politycznych. Jakie to narzędzia? Pytania do ministrów, wota nieufności, interpelacje oraz różnego rodzaju wnioski, w tym o skrócenie kadencji parlamentu. Jeśli PiS uważa, że prowadzi politykę, która podoba się Polakom, to niech się podda weryfikacji. Jesteśmy w kluczowej sytuacji i należy oddać głos Polakom poprzez wybory.

Jarosław Kaczyński zdecydował, że odejdzie z rządu, żeby skupić się na partii. Czy to zapowiedź przygotowań do wcześniejszych wyborów?

Może tak być, ale nie musi. Spędziłem w PiS 8 lat i Jarosław Kaczyński zawsze zarządzał tą partią poprzez konflikt, dlatego że wewnętrzne tarcia na różnych poziomach powodują, że nikt nie zadaje pytań o przywództwo polityczne, o rolę prezesa albo o to, czy jego wizja jest właściwa, czy nie. Jeśli przez 20 lat tresuje się ludzi, że polityka to nie jest szukanie porozumienia, tylko wzajemne zwalczanie się, to w pewnym momencie partia jest rozdzierana setkami czy tysiącami konfliktów. Dzisiaj one tak nabrzmiały, że prowadzą do rozsadzania tej partii i żeby ją utrzymać, trzeba się nią zająć. Jeśli słyszę, że wczoraj w banku PKO BP wicepremier Sasin odwołał ludzi premiera Morawieckiego i powołał tam własnych, to znaczy, że premier z wicepremierem są w konflikcie na śmierć i życie. A Kaczyński przez cały czas, kiedy miał do wyboru funkcję rządową albo skupienie się na partii, zawsze wybierał partię.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...