"Co pani by radziła jako lekarz Kaczyńskiemu?". "Niestosowne" pytanie Olejnik
Podczas programu "Kropka nad i" w TVN24 była premier, a prywatnie lekarz, Ewa Kopacz odpowiadała na pytania dziennikarki Moniki Olejnik. Jedno z nich nieco zbiło ja z tropu.
"To byłoby niestosowne"
– Pani premier, co pani by radziła jako lekarz Jarosławowi Kaczyńskiemu, wicepremierowi ds. bezpieczeństwa, który wczoraj podczas ważnej konferencji na temat przyszłej ustawy o obronie ojczyzny, zasnął kiedy mówił minister obrony Mariusz Błaszczak. Czy według pani to może być poważna sytuacja, czy też po prostu zmęczenie, brak może magnezu – pytała Monika Olejnik.
– My wszyscy polscy lekarze mamy swoje zasady i oczywiście nie będę mówić o moich jakichkolwiek uwagach co do stanu zdrowia pana premiera Kaczyńskiego. Uważam, że byłoby to niestosowne. Natomiast może warto się zastanowić czy tekst, który prezentował minister Błaszczak był tak nudny, że to powodowało jednak brak uwagi, koncentracji pana premiera Kaczyńskiego – mówiła Ewa Kopacz.
"Ustawy nie uchronią nas przed najeźdźcą"
Przy okazji tematu konferencji, Kopacz pytana była również o ocenę polskiej obronności, jak stwierdziła, "sześć lat, które mamy już za sobą, to jest sześć lat straconych dla polskiej armii".
– Nie ustawy nas będą bronić przed ew. potencjalnym najeźdźcą. Natomiast uważam, że sześć lat, które mamy już za sobą, to jest sześć lat straconych dla polskiej armii. Wszyscy pewnie już niewiele pamiętają z tych początków rządu PiS, kiedy tak lekką ręką byli wyrzucani bardzo doświadczeni generałowie, pułkownicy z polskiej armii, jak jednak nie dosprzętawiano polskiej armii przez ten czas – mówiła.
– To my z panem prezydentem Komorowskim, nasza formacja polityczna Platforma Obywatelska zawnioskowała, ja to powtórzyłam zresztą w swoim expose, kiedy przejmowałam tekę premiera, aby budżet na zbrojenie, na polską armię wynosił 2 proc. PKB. Nie wiem ile teraz wynosi, ale pewnie niewiele więcej. Nie kupiono Caracali, nie kupiono śmigłowców, a teraz epatuje się opinię publiczną tym, że będziemy mieli ok. 250 tys. żołnierzy. Tych żołnierzy trzeba wyszkolić, odpowiednio dosprzętowić i to jest pytanie czy ci, którzy od sześciu lat czego się nie dotkną, nie są w stanie zrobić dobrze, skończą tylko i wyłącznie na deklaracjach, czy rzeczywiście będzie się coś poważnego w tej sprawie działo – dodawała.
Unijne kary. "Może dobrze by było, żeby politycy PiS płacili ze swoich pieniędzy"
W środę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nałożył na Polskę karę w wysokości 1 mln euro dziennie w związku z niewykonaniem orzeczenia TSUE z lipca tego roku. Przypomnijmy, że unijni sędziowie nakazali polskiemu rządowi natychmiastowe zawieszenie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
– Ja się zastanawiam tylko ile jeszcze polscy obywatele będą płacić za rząd PiS. To są olbrzymie pieniądze. Te kary też uważają nie w rząd, a szkoda, bo może dobrze by było, żeby płacili ze swoich pieniędzy, premii, może odpraw w tych spółkach Skarbu Państwa i to są niemałe kwoty, które dostają. Może wtedy doceniliby jak krzywdzą Polaków taką swoją polityką – mówiła Ewa Kopacz w TVN24.
"Wie, że musi pić wodę z kałuży"
Kopacz odniosła się również do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej.
– Tam są również małe dzieci. Dzieci pięcioletnie. Siedmioletnie. Pięciolatek to nadal jest pięcioletni dzieciak. To są kobiety w ciąży – mówiła.
– Ten pięciolatek nie wie, co to jest reżim Łukaszenki. On nie wie, co to jest wojna hybrydowa. Ale wie jedno. Że jest mu zimno, że jest głodny i że musi pić wodę z kałuży. Dzisiaj jest pytanie i wielkie wyzwanie przed rządzącymi. Jak połączyć takie humanitarne, moralne zachowanie w stosunku do tych ludzi, którzy nie są tam z przypadku, z ochroną polskiej granicy, której musimy chronić – dodawała.