Protesty "Ani jednej więcej". Zdewastowane miejsca w całej Warszawie

Dodano:
Protest pod hasłem "Ani jednej więcej" Źródło: PAP / Sebastian Borowski
Protest pod hasłem "Ani jednej więcej nie pozwólmy umrzeć" odbył się w sobotę w Warszawie. Niektóre miejsca stolicy zostały zdewastowane.

Manifestacje po śmierci 30-letniej kobiety w ciąży z Pszczyny na Śląsku odbyły się w kilkunastu polskich miastach. Największą demonstrację zorganizowano w Warszawie.

Dewastacje podczas protestu

W stolicy protest pod hasłem "Ani jednej więcej" rozpoczął się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Demonstranci przeszli przed siedzibę Ministerstwa Zdrowia, gdzie zostawili znicze. Przy okazji doszło do dewastacji w niektórych miejscach w Warszawie. Uczestnicy wydarzenia sprejem malowali m.in. po chodnikach czy przystankach autobusowych. Zostawiali napisy, takie jak "aborcja na żądanie" czy "wspieraj aborcję".

Zdjęcia zdewastowanych punktów stolicy za pośrednictwem konta w serwisie społecznościowym Twitter pokazała Telewizja Republika.

Na warszawskiej manifestacji pojawili się także politycy opozycji, m.in. przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, wicemarszałek Sejmu z ramienia Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska oraz poseł Lewicy Magdalena Biejat.

Śmierć młodej kobiety

W minionym tygodniu media obiegła informacja o dramacie w szpitalu w Pszczynie. Trafiła tam 30-letnia kobieta w 22. miesiącu ciąży. Lekarze stwierdzili wady wrodzone płodu. Medycy zdecydowali się jednak na "postawę wyczekującą". Niestety, najpierw zmarło dziecko, a następnie jego matka. Bezpośrednią przyczyną zgonu młodej kobiety był wstrząs septyczny.

Trwa postępowanie prokuratorskie w tej sprawie. Ze strony opozycji i środowisk feministycznych jak "Strajk Kobiet" pojawiły się głosy, że winny tragedii jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji sprzed roku. Pełnomocnik rodziny w wywiadzie dla mediów powiedziała jednak, że najprawdopodobniej nie można łączyć ze sobą tych dwóch zjawisk.

Źródło: Twitter/Telewizja Republika/DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...