Brudziński: Popaprańcy przegrali wybory, bo sobie na to zasłużyli
Tzw. sprawa Pegasusa od kilku tygodni wzbudza wiele emocji. Kilka dni temu Włodzimierz Czarzasty z Lewicy stwierdził, że ewentualna sejmowa komisja, która miałaby badać inwigilację rządu PiS byłaby "bronią atomową" w rękach opozycji.
Joachim Brudziński na antenie RMF FM stwierdził, że ma na ten temat inne zdanie. – Takich broni atomowych, które nas miały zmieść od 2015 r. mieliśmy kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset. Co jakiś czas słyszymy, że ten rząd upada, że to koniec PiS – powiedział.
"Nie ma świętych krów"
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że "demokratyczne państwo musi mieć instrumenty do tego, aby walczyć z przestępczością".
– Nie ma świętych krów i podnoszenie tutaj takiego larum, oburzenia, że oto służby zgodnie z obowiązującym prawem, w reżimie jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie, podejmują się inwigilacji osób, które są podejrzewane o podejrzenie poważnych przestępstw czy to gospodarczych czy ekonomicznych czy finansowych czy w końcu kryminalnych, jest zarzutem aberracyjnym – powiedział europoseł dodając, że aberracją jest również powoływanie komisji śledczej, która będzie zajmowała się informacjami "fajnymi z punktu widzenia operacyjnego".
Ze słów europosła wynika, że wcale nie jest on przekonany, że komisja śledcza do zbadania sprawy inwigilacji nie zostanie powołana. Przyznał, że w ostatecznym rozrachunku zdecyduje o tym większość sejmowa.
– Z pozycji byłego szefa MSWiA mogę odpowiedzieć tylko tyle, że mam dalece dużo więcej zaufania do szefów służb, dzisiaj stojących na czele służb specjalnych, bo mam dalece więcej zaufania, a właściwie mam 100 proc. zaufania do ministra Kamińskiego, a nie mam za grosz zaufania do Giertycha – skwitował.
Brudziński: Popaprańcy przegrali
Polityk przypomniał, że bardzo wielu dziennikarzy było inwigilowanych w czasach rządów PO-PSL. Jego zdaniem opozycja próbuje obecnie oskarżyć obóz rządzący o coś, czego sama się dopuszczała. Według niego ta strategi okaże się nieskuteczna.
Joachim Brudziński wyśmiał sugestię opozycji, że Prawo i Sprawiedliwość wgrało wybory w 2019 r. dzięki informacjom pozyskanym z w wyniku nielegalnej inwigilacji polityków.
– Prowadziłem obydwie zwycięskie kampanii, w 2019 i 2020 roku jako szef sztabu PiS i wiem najlepiej jaki poziom, nie chcę powiedzieć durnoty, idiotyzmu jest po stronie tych, którzy mówią; PiS czy sztab PiS wykorzystywał tajne, nielegalne podsłuchy do tego, żeby pokonać PO. Popaprańcy przegrali wybory, bo sobie na to zasłużyli – powiedział.