Wiceambasador Rosji oskarża Ukrainę o atak na własnych obywateli
W poniedziałek rosyjski pocisk rakietowy trafił w zatłoczone centrum handlowe w Krzemieńczuku w obwodzie połtawskim. Rosjanie mieli uderzyć w budynek pociskiem Ch-22 wystrzelonym z bombowca dalekiego zasięgu Tu-22M3. Według najnowszych informacji zginęło 18 osób, ale bilans ofiar wciąż rośnie.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że w momencie ataku w centrum handlowym znajdowało się około tysiąca osób. – To jeden z najbardziej zuchwałych ataków terrorystycznych w historii Europy – powiedział Zełenski.
Polanski: Mamy do czynienia z nową ukraińską prowokacją
Tymczasem wiceambasador Rosji przy ONZ Dmitrij Polanski stwierdził, że za wydarzenia w Krzemieńczuku odpowiadają władze w Kijowie. – Wygląda na to, że mamy do czynienia z nową ukraińską prowokacją w stylu Buczy – stwierdził rosyjski dyplomata, którego cytuje Al Jazeera.
W marcu w podkijowskiej Buczy odkryto masowe groby 400 ukraińskich cywilów zamordowanych przez rosyjskich żołnierzy. Kreml natychmiast odrzucił zarzuty o dokonanie masakry i oskarżył Kijów o "krwawą inscenizację".
Według strony ukraińskiej, przed odwrotem spod Kijowa Rosjanie dopuścili się szeregu zbrodni wojennych, w tym gwałtów i tortur. Wojna trwa od 24 lutego i przekształciła się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu zakończenia II wojny światowej.
Rozbiór Ukrainy. Rosjanie chcą oderwać Donbas
Po nieudanej próbie zdobycia stolicy Ukrainy na początku wojny, siły rosyjskie skoncentrowały się na próbie przejęcia pełnej kontroli nad obwodami ługańskim i donieckim, które razem tworzą region nazywany Donbasem. Jego część była już kontrolowana przez wspieranych przez Moskwę separatystów, zanim 24 lutego prezydent Rosji Władimir Putin rozkazał swoim oddziałom zaatakować Ukrainę.
Rosja nie nazywa swoich działań wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od władz w Kijowie "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.