Rosyjski pocisk rakietowy trafił w zatłoczone centrum handlowe w Krzemieńczuku w obwodzie połtawskim. Kilkadziesiąt minut po ostrzale w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania ze zdarzenia. "Sceny grozy w Krzemieńczuku, gdy rosyjski pocisk uderza w centrum handlowe. Mężczyzna rozmawiający przez telefon: 'w budynku są ludzie, ściany zaczynają się walić'" – przekazał Oliver Carroll, korespondent "The Economist".
Wiadomo, że co najmniej dwie osoby zginęły, a 20 zostało rannych. Przed godz. 17 poinformował o tym wiceszef biura prezydenta Ukrainy Kyryło Tymoszenko. Rosjanie mieli uderzyć w budynek pociskiem Ch-22 wystrzelonym z bombowca dalekiego zasięgu Tu-22M3.
Według relacji Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych budynek centrum handlowego ma ponad 10 tys. metrów kw. Do akcji ratowniczej zaangażowano 115 ratowników i 20 jednostek gaśniczych.
Atak na Kijów
Do kolejnego ataku na stolicę Ukrainy doszło w niedzielę rano. Pociski uderzyły m.in. w budynek mieszkalny i przedszkole. Według ukraińskich służb, w stronę Kijowa wystrzelono 14 rakiet. W akcji ratunkowej udział brało kilkudziesięciu strażaków. Według danych policji i służb ratunkowych w wyniku ostrzału zginęła jedna osoba, a sześcioro rannych zabrano do szpitala. Wśród ofiar dzisiejszego ataku na Kijów znalazła się siedmioletnia dziewczynka, której zdjęcie opublikował w mediach społecznościowych szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba. To dziecko spało spokojnie w Kijowie, kiedy rosyjskie pociski uderzyły w jej dom – relacjonował polityk, informując, że do takich ataków doszło w całym kraju.
– Wszyscy piloci, dyspozytorzy, mechanicy i inne osoby, które zajmują się wystrzeliwaniem rakiet na Ukrainę, muszą zrozumieć – znajdziemy was wszystkich – powiedział Wołodymyr Zełenski.
Czytaj też:
Zełenski zwrócił się do Białorusinów. Padły mocne słowa