Berlin zmusi kraje UE do dzielenia się gazem?
Europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski cytuje informacje z serwisu rmx.news, na łamach którego dziennikarz John Cody pisze o kontrowersyjnym pomyśle promowanym przez lidera Europejskiej Partii Ludowej.
Propozycja ws. "dobrowolnego" dzielenia się surowcami
W tekście Cody pisze o skutkach "katastrofalnej polityki energetycznej" Niemiec w ostatniej dekadzie – zamykania elektrowni jądrowych, ograniczania korzystania z węgla i zwiększania zależności energetycznej od Rosji.
Jak podkreśla dziennikarz, w reakcji na bieżące problemy Berlina z surowcami (w związku z m.in. ograniczeniem dostaw przez Nord Stream 1), szef EPL ma wzywać kraje członkowskie Unii Europejskiej do "dzielenia" się gazem i ropą.
Propozycja wywołała wiele komentarzy, a krytycy wskazują, że pomysł "solidarności gazowej" to przypomnienie czasów komunistycznych.
Ponadto dziennikarz wskazuje, że propozycja Webera nie byłaby całkiem dobrowolna, gdyż polityk wzywa do określenia "wiążących mechanizmów", który miałby funkcjonować na poziomie Unii Europejskiej. Jak tłumaczy Code, w praktyce oznaczałoby to, że państwa członkowskie, które mają rezerwy surowców, byłyby zmuszone do dzielenia się z tymi, które doprowadziły do obecnego kryzysu.
Niemcy w strachu przed odcięciem dostaw gazu z Rosji
Tymczasem jak podaje magazyn "Focus", uzależnienie niemieckiego przemysłu i ludności od dostaw rosyjskiego gazu grozi poważnymi konsekwencjami dla kraju w przypadku odcięcia dostaw.
Magazyn opublikował materiał, w którym zebrano odpowiedzi na najbardziej palące pytania dotyczące ewentualnych konsekwencji wstrzymania dostaw gazu z Rosji.
W artykule czytamy, że z 40 mln niemieckich gospodarstw domowych połowa jest ogrzewana gazem, a 55 proc. z nich otrzymuje go z Rosji. Około 37 proc. importowanego gazu w Niemczech jest przeznaczone na potrzeby przemysłu, a 15 proc. zużywa przemysł chemiczny i farmaceutyczny.