Szef Frontexu nie wierzy w zatrzymanie migracji. Mentzen zwraca uwagę, w co wierzy UE
Szef Frontexu Hans Leitens wyraził opinię, że powstrzymanie cudzoziemców z Afryki i Azji przed przekraczaniem granic Unii Europejskiej nie jest możliwe. Jego zdaniem pogląd, że migrację można zastopować jest błędny.
Szef Frontexu twierdzi, że się nie da
– To gadanie o zatrzymywaniu ludzi i zamykaniu granic nie może być naszą stałą narracją – powiedział Leitens "Welt am Sonntag". I dodał "nic nie może powstrzymać ludzi przed przekroczeniem granicy, żadna ściana, żadne ogrodzenie, żadne morze, żadna rzeka".
Szef Frontexu opowiada się wobec tego za rozwiązaniami, które są obecnie w fazie planowania lub podobne do nich. Mowa tu o prowadzeniu procedur azylowych bezpośrednio na europejskich granicach zewnętrznych, szybkich deportacjach osób, których wniosek o azyl został odrzucony, a także porozumienia z krajami trzecimi, na przykład w Afryce, co też jest już rozpoczęte.
Mentzen: Znacznie prostsze niż powstrzymanie zmian klimatu, w co wierzy UE
Z takim postawieniem sprawy nie zgodził się jeden z liderów Konfederacji Sławomir Mentzen. Swoją opinią podzielił się w serwisie X (dawniej Twitter).
"Szef Frontexu, unijnej agencji mającej pilnować granicy twierdzi, że nie da się powstrzymać nielegalnych imigrantów przed wjazdem do UE" – napisał.
"To ciekawe, że UE wierzy w to, powstrzyma zmiany klimatu i wydaje na to biliony euro, a nie wierzy w znacznie prostsze uszczelnienie granicy" – zwrócił uwagę.
Wipler: Państwo, które nie broni swoich granic, upadnie
O tym, że zmasowaną migrację można, a nawet trzeba zatrzymać, politycy Konfederacji mówili wielokrotnie. Jak wskazują, należy m.in. zabezpieczyć granice Europy, jeśli trzeba, to wojskiem, ale również nie rozdawać imigrantom żadnego socjalu z kieszeni podatników. Więcej rozwiązań ugrupowanie przedstawiło w opublikowanym w lipcu ub. r. 12- punktowym "Pakiecie odpowiedzialnej polityki migracyjnej".
Szczególnie głośno zrobiło się jednak po wypowiedzi Dobromira Sośnierza, że w celu ochrony granic Europy w ostateczności dopuszczalne byłoby strzelanie do imigrantów.
Wówczas Przemysław Wipler został zapytany, czy Konfederacja będzie strzelać do imigrantów, jeśli przejmie władzę, odpowiedział, że jeżeli zawiodą wszystkie inne metody, tak. – Jeżeli ma miejsce inwazja i inne środki pośrednie zawiodą, to państwo musi użyć przemocy. (…) Słabe państwo, które nie broni swoich granic, upadnie. Cywilizacje, które wyrzekają się przemocy, upadają. Ci ludzie siłą wchodzą w nasze granice. Użycie broni to ostateczność, jeżeli wszystkie inne formy ochrony granicy padają – powiedział Wipler.
Dopytywany o stereotyp, że Konfederacja to "partia przemocowa", Wipler odparł, że to formacja realistyczna. – Mamy ponad 300 milionów ludzi żyjących w oazie dobrobytu w Europie – zwrócił uwagę, dodając, że jeśli będziemy dalej przyjmować wszystkich, którzy chcą tu przyjechać i nie będziemy bronić granic, "to będziemy żyć jak w jakichś futurologicznych serialach, gdzie mamy getta, bo nie obroniliśmy naszych granic".