Jakóbik o polskim atomie: Oby nikt nie zagrał kartą antyjądrową w wyborach samorządowych

Dodano:
Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl Źródło: PAP / Leszek Szymański
Po 30 latach jesteśmy u progu decyzji o budowie pierwszej elektrowni atomowej. Oby nikt nie zagrał kartą antyjądrową w wyborach samorządowych – mówi DoRzeczy.pl Wojciech Jakóbik, ekspert ds. energetyki, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Damian Cygan: Rząd Donalda Tuska wysyła niejasne sygnały w sprawie budowy polskiego atomu. Czy po zmianie władzy kontynuacja tego projektu jest zagrożona?

Wojciech Jakóbik: Niejasne sygnały na temat atomu z USA na Pomorzu płynęły z samorządu pomorskiego i były potem dementowane. Oby nikt nie zagrał kartą antyjądrową w wyborach samorządowych. Cudowne rozmnożenie reaktorów jądrowych na całą Polskę w różnych materiałach marketingowych może też rozprzestrzenić protesty. Po trzydziestu latach jesteśmy u progu decyzji o budowie elektrowni jądrowej. Czas wynegocjować umowę o budowie z Amerykanami i model finansowania w Brukseli. Audyt powinien być homeopatyczny. Czas wybrać nowy zarząd i kontynuować pracę jak najszybciej. Widać inercję decyzyjną i odpływ cennej kadry już teraz.

Według doniesień prasowych nowy rząd chce postawić na większą współpracę z Niemcami i Francją kosztem USA. Czy w sprawie atomu nie można tego zrobić mądrze i jedną elektrownię zbudować z Amerykanami, a drugą z Francuzami? Plus kontynuować projekt prywatny z Koreańczykami z KHNP.

Budowa elektrowni w różnych technologiach w kilku miejscach naraz to rozproszenie sił i większe wyzwanie organizacyjne, ale nie niemożliwe do wyobrażenia. Należy zacząć od aktualizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, który zakłada jedną technologię w obu lokalizacjach i budowę reaktorów na zakładkę od 2033 roku co dwa lata. Zapowiedzi aktualizacji już są, ale mamy rozgrzebane projekty, które nie mogą czekać. Wierzę, że minister klimatu wybrana z Konina będzie dobrze pamiętać o Pątnowie z Koreańczykami.

Atom z USA czeka na umowę na budowę i model finansowy. Francuzi grają o drugą lokalizację atomu państwowego i warto dojść do rozstrzygnięć. Możemy grać w Trójkącie Weimarskim nie rezygnując z bliskiej współpracy z USA i mieć tam z tego względu silniejszą pozycję. Powinniśmy go używać do naszych korzyści i tak się udało zrobić w sporze o regulacje unijnej taksonomii o atomie, gdy pomogli nam Francuzi albo we wsparciu węgla rynkiem mocy, gdzie interweniowali z nami Niemcy. Rezygnacja z silnego oparcia o USA osłabiłaby nas w relacjach z tymi krajami.

Podobna dyskusja toczy się obecnie także wokół Centralnego Portu Komunikacyjnego. Gdyby rząd miał wybierać albo atom, albo CPK, to która z tych inwestycji powinna być dla Polski priorytetem?

Nie należy stawiać dyskusji o megaprojektach o wadze strategicznej na zasadzie albo rybki albo akwarium. Nie potrzebujemy rybek bez akwarium i a rebours. Nie jestem specjalistą do spraw ruchu kolejowego i lotniczego. Wiem, że bezpieczne dostawy taniej energii będą niezbędne do jakiejkolwiek działalności gospodarczej w Polsce, a CPK byłby jednym z największych konsumentów.

W sprawie fuzji Orlenu z Lotosem mamy słowo przeciwko słowu. NIK twierdzi, że Orlen na tej transakcji stracił, natomiast Orlen uważa, że zyskał. Kto mówi prawdę?

Dopiero dokumenty pozostające w cieniu mogą potwierdzić, czy wypuszczając część aktywów strategicznych Lotosu, robiąc z nich ofiarę na ołtarzu prawa antymonopolowego złożoną Komisji Europejskiej, rząd i spółka zadbały o odpowiednie mechanizmy bezpieczeństwa chroniące przed wrogimi działaniami, z wrogim przejęciem na czele.

Rafineria Gdańska blisko Naftoportu to nasze okno na świat z ropą i paliwami spoza Rosji. Saudi Aramco to nie rosyjski Rosnieft, ale liczyłbym co najmniej na ochronę w postaci prawa pierwokupu w razie chęci zbycia udziałów Aramco w rafinerii. Warto także ocenić co by było, gdyby Aramco postanowiło eksportować połowę produktów naftowych z Gdańska poza Polskę, a u nas pojawiłby się deficyt paliw. Ktoś zatwierdzał tę transakcję i miał wachlarz instytucji bezpieczeństwa do konsultacji. Oby padło pytanie o konsekwencje.

Natomiast raport NIK ma niedociągnięcia merytoryczne i trwa spór o metodologię wyceny aktywów Lotosu, więc dopiero po rozstrzygnięciu tej kwestii będzie można powiedzieć więcej. Pewne jest, że jesteśmy dopiero na początku badania tej sprawy. Część faktów jest utajniona i taka powinna pozostać. Opinia publiczna zasługuje jednak na rozstrzygnięcie kończące wojnę polityczną.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...