Szewczak krytycznie odniósł się do konferencji NIK poświęconej fuzji Orlenu z Lotosem. Zwrócił uwagę, że nie uczestniczył w niej prezes NIK Marian Banaś. – To chyba była rozważna decyzja, ponieważ prezes Banaś już tak upolitycznił NIK, że jeśli chodzi o jej wiarygodność, jest z tym duży problem – ocenił.
Jak tłumaczył, raport NIK dotyczący połączenia Orlenu z Lotosem zawiera "bardzo poważne błędy metodologiczne i posługuje się danymi, które nie mają nic wspólnego ze stanem faktycznym". – W naszej ocenia ustalenia raportu są bezwartościowe, z pewną tezą polityczną. Zostały zrobione po to, aby udowodnić z góry określoną tezę, że aktywa Lotosu sprzedano za zbyt niską cenę – powiedział Szewczak.
Raport NIK. "Błędna metodologia" i "skrajne uproszczenie"
W ocenie Orlenu NIK, obliczając wartość Grupy Lotos, posłużyła się błędnym wzorem i metodologią – "iloczynem modelowej marży rafineryjnej razy moce przetwórcze razy pięć". – Ta formuła stanowi skrajne uproszczenie. Bazuje bowiem przede wszystkim na danych historycznych, a nie uwzględnia kosztów, przyszłych zmian i ich wpływu na wyniki, jeśli chodzi o przyszłość firmy – oświadczył wiceprezes koncernu.
Jak dodał, wszystkie wyliczenia NIK opierają się na rosyjskiej ropie, a od 2022 r. i ataku Rosji na Ukrainę "wszystko się zmieniło". – Jednak nawet stosując tak drastyczne uproszczenie owej modelowej marży, NIK nie uniknęła rażących błędów w przyjętych założeniach. Błędem jest traktowanie modelowej marży jako wyznacznika zyskowności rafinerii. Jeżeli takie założenia zostały przyjęte, świadczy to o kompletnym braku rozumienia specyfiki branży rafineryjnej – argumentował Szewczak.
Modelowa marża rafineryjna. Kontrolerzy źle policzyli?
Zwrócił uwagę, że "nawet na stronie internetowej Grupy Lotos zawarta jest informacja, że modelowa marża rafineryjna jest "wskaźnikiem hipotetycznym i jej wartości nie są tożsame z rzeczywistymi wartościami marży rafineryjnej uzyskiwanymi w podlegającej sezonowości i optymalizacji pracy rafinerii Grupy Lotos".
Dalej mówił, że "realna marża uwzględnia m.in. koszty wynagrodzeń, innych surowców – poza ropą i gazem, a także mediów". Zgodnie z metodologią stosowaną przez Lotos do obliczania modelowej marży rafineryjnej przyjęto, że całość ropy przerabianej w Gdańsku stanowi surowiec rosyjski. Tymczasem już na początku 2022 r. wykorzystanie rosyjskiej ropy wynosiło około 65 proc. i nie było to zjawisko chwilowe – przekonywał Szewczak.
Według niego NIK zastosowała "manipulacje, które pozwoliły podwyższyć wartość Lotosu w raporcie". – Niższy koszt to wyższa marża, a zatem zgodnie z metodologią przyjętą przez NIK – wyższa wartość Lotosu. W naszej ocenie to kalkulacja niemająca nic wspólnego z marżą rafineryjną Grupy Lotos, a na tym zasadzono całą konstrukcję wyceny – powiedział. Zdaniem wiceprezesa Orlenu świadczy to o "niekompetencji i nieznajomości branży" przez autorów raportu.
Połączenie Orlenu z Lotosem. "Gdyby nie fuzja, połowa biznesu w Polsce by upadła"
Szewczak podkreślił również, że fałszywa jest teza, jakoby w wyniku fuzji obniżono bezpieczeństwo paliwowe kraju. NIK przeczy sama sobie, bo na wstępie raportu stwierdza, że "w kontrolowanym okresie zapewniono ciągłość dostaw ropy naftowej i paliw". – Co więcej, NIK pozytywnie ocenia dywersyfikację dostaw ropy. Nie chce jednak zauważyć, że ta dywersyfikacja była możliwa właśnie dzięki połączeniu Orlenu z Lotosem – przekonywał.
Jak dodał, to właśnie dzięki tej fuzji zawarto "strategiczne umowy pomiędzy Orlenem i Saudi Aramco". – Kontrakt ten zapewnił nam 45 proc. zapotrzebowania całej Grupy Orlen, w tym również Lotosu. Strategiczne partnerstwo z Aramco, które oferuje nam ropę po parametrach zbliżonych do rosyjskiej, umożliwiło nam właśnie odejście od ropy rosyjskiej w bardzo krytycznym momencie w sposób bezpieczny – tłumaczył.
– Gdyby nie doszło do fuzji, gdyby nie udało się wynegocjować dostaw 20 mln ton ropy naftowej, połowa Polaków musiałaby zostawić samochody w garaż, a połowa biznesu w Polsce by upadła – mówił Szewczak, podkreślając, że Orlenowi udało się przekonać Saudyjczyków, którzy "lubią działać samemu", do wspólnego biznesu. – Uznali, że jesteśmy wiarygodnym partnerem – dodał.
Szewczak: Nie straciliśmy ani 5, ani 7 mld zł. My zyskaliśmy 9 mld zł
– Mam jeszcze jedną uwagę, która być może państwa zadziwi. Przedstawimy bardzo szczegółowe wyliczenia tego, co teraz powiem. W naszej ocenie my nie tylko nie straciliśmy żadnych 5 mld czy 7 mld zł (...). W naszej ocenie zyskaliśmy 9 mld zł na tej transakcji i jesteśmy w stanie to udowodnić – zapowiedział Szewczak.
Czytaj też:
Raport NIK o fuzji Orlenu z Lotosem. Obajtek zabrał głos