"Zanim Polacy się zorientują". Konfederacja przypomina o kosztach i wzywa rząd do rezygnacji z klimatyzmu
Punktem wyjściowym konferencji prasowej Jacka Wilka i Marka Szewczyka była szczera wypowiedź poseł Lewicy.
Ceny energii w górę. Żukowska: Zanim się Polacy zorientują
Anna Maria Żukowska oznajmiła bez ogródek, że dobrze, że uwolnienie cen prądu wejdzie w lipcu, a nie na przykład w sezonie grzewczym w grudniu, bo realnie minie pół roku, zanim Polki i Polacy zorientują się o ile to wzrosło, przyznała.
Jacek Wilk zwrócił uwagę, że po pierwsze cały czas Polska dopłaca do absurdu, jakim jest Zielony Ład, bowiem mrożenie cen prądu kosztuje rząd (czyli podatników) ok. 16 miliardów zł. – Od lipca będziemy dopłacać już bezpośrednio z własnej kieszeni. To nie jest skutek działania rynku, tylko obłąkanego, szaleńczego, absurdalnego podejścia Unii Europejskiej do spraw związanych z energetyką, czyli absurdalnej polityki klimatycznej – powiedział mecenas.
Wilk: Polski nie stać na politykę klimatyzmu
Były poseł Konfederacji zwrócił uwagę, że podwyżki cen prądu w praktyce będą oznaczać bankructwa kolejnych polskich firm, a także będą nie do udźwignięcia dla części gospodarstw domowych. Przypomniał, że stanowisko Konfederacji było i jest jasne – należy odejść od Zielonego Ładu. – Cały czas jesteśmy państwem na dorobku. Nie stać nas na takie polityki. Nie możemy pozwolić sobie na to, by wpędzać polską gospodarkę i gospodarstwa domowe w tak ogromny problem – podkreślił.
Wilk ocenił, że Żukowska pewnie szczerze powiedziała to, co wydaje się wszystkim poza Konfederacją partiom politycznym. – PiS, PO i PSL do tej pory te polityki wprowadzały, że – może Polacy się nie zorientują – stwierdził.
Konfederacja wiele razy podnosiła temat Zielonego Ładu
W dalszej części prasowej głos zabrał Marek Szewczyk, który powiedział m.in., że ponad 2/3 cen energii, jakie muszą płacić Polacy to efekt kosztów narzuconych przez unijną politykę klimatyczną.
Przypomniał też o dyrektywnie EPBD – przed którą Konfederacja również wielokrotnie ostrzegała – będzie kosztowała Polaków ponad 1,5 biliona złotych. Obywatele będą musieli obowiązkowo remontować niewymagające remontu nieruchomości, tylko dlatego, że nie będą one spełniały norm ustalonych przez Unię Europejską.
– Do 2040 roku chcą redukcji emisji dwutlenku węgla o 90 procent. Przecież nie da się tego zrobić, nie jest to w żaden sposób uzasadnione ekonomiczne. To czyste wymysły brukselskich biurokratów, podczas gdy cała UE odpowiada za ok. 7 procent globalnych emisji CO2.
O ile wzrosną ceny prądu?
Zarówno Konfederacja, jak i klub PiS wskazują, że podwyżki będą dużo wyższe niż twierdzi minister klimatu Paulina Hennig-Kloska, która mówi o 30 zł. "W najgorszej sytuacji będą mieszkańcy Warszawy – tutaj podwyżki cen przekroczą 155 proc” – napisał były premier Mateusz Morawiecki w tekście poświęconym tej tematyce.
Jacek Wilk powiedział natomiast, że generalnie ceny energii wzrosną nawet o około 80 procent.
Politycy Konfederacji wiele razy zgłaszali propozycje i projekty aktów normatywnych w zakresie obniżenia cen energii, ale ani rząd PiS, ani inne formacje opozycyjne nie chciały ich procedować. Mowa m.in. o projektach ustaw "Tanie Paliwo", "Tani Węgiel" czy "Prąd bez VAT". Ugrupowanie, podobnie jak Suwerenna Polska, postuluje również wyjście przez nasz kraj z systemu ETS, który jest główną przyczyną ogromnych cen prądu.
Tymczasem Szymon Hołownia i jego partia zapowiadają, że Zielony Ład nie jest zły i będą go bronić, "ale na naszych warunkach".