Poseł Krzysztof Tuduj powiedział, że w Sejmie jedynie Konfederacja głosowała przeciwko wprowadzeniu w Polsce świadectwa charakterystyki energetycznej budynków. Dokument będzie kosztował kilkaset, a nawet tysiąc złotych.
Świadectwo charakterystyki energetycznej budynków
28 kwietnia wchodzi bowiem w życie nowy przepis aktualizujący w tym zakresie ustawę o charakterystyce energetycznej budynków.
Tuduj przypomniał, że dokument będzie wymagany przy każdej sprzedaży, ale nawet przy każdym wynajmie mieszkania. Będzie ważny tylko pięć lat. – Pięć tysięcy zł kary – tyle zapłacą osoby, które takiego świadectwa nie będą miały – zaznaczył.
– Jest to mnożenie biurokracji (…) Jeżeli Konfederacja będzie miała wpływ na rządy, to z pewnością zlikwiduje ten niepotrzebny świstek i spowoduje, że Polacy będą mieli więcej czasu na inne rzeczy, niż bieganie po urzędach – zapewnił poseł.
Berkowicz: Dyrektywa wywłaszczeniowa
Poseł Konrad Berkowicz powiedział, że świadectwa charakterystyki energetycznej budynków to dopiero przedsmak, tego co czeka Polaków.
Komisja Europejska podjęła w lutym decyzję, że wszystkie nowe budynki w Unii przymusowo mają być zeroemisyjne. Dyrektywę poparł Parlament Europejski. To element starań o tzw. neutralność klimatyczną.
Jak podał portal money.pl, od 2026 roku obowiązek będzie dotyczył nowych budynków publicznych na terenie UE, a od 2028 roku dla wszystkich pozostałych nowych. Na następnych etapach termomodernizacja ma być stopniowo rozszerzana na pozostałe.
– Jest to dyrektywa wywłaszczeniowa, która dla niepoznaki, żeby ładnie brzmiała, nazywa się dyrektywą mieszkaniową. Wprowadza przymusowe remonty klimatyczne wszystkich budynków mieszkalnych i domów w Polsce – powiedział Berkowicz.
Berkowicz przypomniał, że 15 proc. najbardziej emisyjnych budynków w Polsce ma być pod przymusem remontowana do 2030. Pozostałe 85 proc. ma to nastąpić do roku 2050. Zapłacą mieszkańcy. Dyrektywa unijna nie przewiduje przeznaczenia żadnych unijnych środków na ten cel.
– Spowoduje to, że ceny domów, mieszkań i nawet ceny wynajmu będą wyższe. Co gorsza, ktoś kogo nie będzie stać na remont, będzie płacił wysokie kary, a jeśli nie, to będzie musiał sprzedać swój dom albo mieszkanie. Dlatego Konfederacja nazywa tę dyrektywę po imieniu – dyrektywą wywłaszczeniową – powiedział Berkowicz.
twitterCzytaj też:
UE wymusi remonty wszystkich mieszkań? Konfederacja ostrzegaCzytaj też:
"Opowiadał się za suwerennym państwem". Niemiecka prasa zaniepokojona Konfederacją