"Czas wziąć Trumpa na celownik". Biden przyznaje się do błędu
– Mam jedno zadanie. Jest nim pokonanie Donalda Trumpa. Jestem absolutnie pewien, że jestem najlepszą osobą, która może to zrobić. Więc skończyliśmy rozmawiać o debacie. Czas wziąć Trumpa na celownik – powiedział podczas rozmowy z darczyńcami 8 lipca Joe Biden.
Część Republikanów obwinia Bidena za stworzenie klimatu, który doprowadził do próby zamachu na Donalda Trumpa podczas wiecu wyborczego 13 lipca.
"Zagrożenie dla demokracji wciąż jest prawdziwe"
W poniedziałek, 15 lipca w rozmowie z dziennikarzem NBC News prezydent USA przyznał, że jego słowa były "błędem" i miał na myśli "coś innego". Amerykański przywódca tłumaczył, że chodziło mu o "skupienie się" na polityce Donalda Trumpa i jego rzekomych kłamstwach.
W pierwszym wywiadzie po zamachu na Donalda Trumpa Joe Biden bronił swoich wcześniejszych wypowiedzi na temat swojego rywala. – Zagrożenie dla demokracji wciąż jest prawdziwe – stwierdził.
– Jak mówić o zagrożeniu dla demokracji, które jest prawdziwe, kiedy były prezydent mówi rzeczy, które mówi? Czy mam po prostu nic nie mówić, bo to może kogoś podżegać? – pytał Biden. – To ma znaczenie, czy zaakceptujesz rezultat wyborów. Ma znaczenie, czy na przykład zajmiesz się granicą zamiast mówić o ludziach jako robactwie. Te rzeczy mają znaczenie. To jest rodzaj języka, który jest podżegający – powiedział.
Biden zdradził, że odbył z Trumpem "serdeczną rozmowę". Polityk przekonywał również, że czuje się bezpieczny, będąc chronionym przez Secret Service. – Funkcjonariusze Secret Service zareagowali z narażeniem własnego życia – mówił.
USA. Zamach na Trumpa
Podczas wiecu w Pensylwanii, 20-letni mężczyzna wystrzelił serię z karabinu w kierunku kandydata Republikanów na prezydenta Donalda Trumpa. Polityk został raniony w ucho, jednak nic poważnego mu się nie stało. Napastnik zabił 50-letniego strażaka, który wraz z rodziną uczestniczył w wydarzeniu.
Jak donoszą amerykańskie media, agentom FBI udało się dostać do telefonu zamachowca. Dotychczas nie odnaleziono żadnych poszlak wskazujących na motyw, który pchnął Thomasa Matthew Crooksa do próby zabicia Trumpa.