"Czas wziąć Trumpa na celownik". Biden przyznaje się do błędu

"Czas wziąć Trumpa na celownik". Biden przyznaje się do błędu

Dodano: 
Joe Biden, prezydent USA
Joe Biden, prezydent USA Źródło: Wikimedia Commons
Joe Biden postanowił wytłumaczyć swoją niedawną wypowiedź. Prezydent USA zachęcał do "wzięcia Donalda Trumpa na celownik".

– Mam jedno zadanie. Jest nim pokonanie Donalda Trumpa. Jestem absolutnie pewien, że jestem najlepszą osobą, która może to zrobić. Więc skończyliśmy rozmawiać o debacie. Czas wziąć Trumpa na celownik – powiedział podczas rozmowy z darczyńcami 8 lipca Joe Biden.

Część Republikanów obwinia Bidena za stworzenie klimatu, który doprowadził do próby zamachu na Donalda Trumpa podczas wiecu wyborczego 13 lipca.

"Zagrożenie dla demokracji wciąż jest prawdziwe"

W poniedziałek, 15 lipca w rozmowie z dziennikarzem NBC News prezydent USA przyznał, że jego słowa były "błędem" i miał na myśli "coś innego". Amerykański przywódca tłumaczył, że chodziło mu o "skupienie się" na polityce Donalda Trumpa i jego rzekomych kłamstwach.

W pierwszym wywiadzie po zamachu na Donalda Trumpa Joe Biden bronił swoich wcześniejszych wypowiedzi na temat swojego rywala. – Zagrożenie dla demokracji wciąż jest prawdziwe – stwierdził.

– Jak mówić o zagrożeniu dla demokracji, które jest prawdziwe, kiedy były prezydent mówi rzeczy, które mówi? Czy mam po prostu nic nie mówić, bo to może kogoś podżegać? – pytał Biden. – To ma znaczenie, czy zaakceptujesz rezultat wyborów. Ma znaczenie, czy na przykład zajmiesz się granicą zamiast mówić o ludziach jako robactwie. Te rzeczy mają znaczenie. To jest rodzaj języka, który jest podżegający – powiedział.

Biden zdradził, że odbył z Trumpem "serdeczną rozmowę". Polityk przekonywał również, że czuje się bezpieczny, będąc chronionym przez Secret Service. – Funkcjonariusze Secret Service zareagowali z narażeniem własnego życia – mówił.

USA. Zamach na Trumpa

Podczas wiecu w Pensylwanii, 20-letni mężczyzna wystrzelił serię z karabinu w kierunku kandydata Republikanów na prezydenta Donalda Trumpa. Polityk został raniony w ucho, jednak nic poważnego mu się nie stało. Napastnik zabił 50-letniego strażaka, który wraz z rodziną uczestniczył w wydarzeniu.

Jak donoszą amerykańskie media, agentom FBI udało się dostać do telefonu zamachowca. Dotychczas nie odnaleziono żadnych poszlak wskazujących na motyw, który pchnął Thomasa Matthew Crooksa do próby zabicia Trumpa.

Czytaj też:
"Wszyscy mamy obowiązek". Specjalne orędzie Bidena
Czytaj też:
Skok na rynku paliw. Ceny ropy rosną po zamachu na Trumpa

Źródło: NBC News
Czytaj także