Na skutek załamania się światowego rynku ropy naftowej wywołanego wojną handlową Donalda Trumpa i decyzją kartelu OPEC o dalszym zwiększeniu produkcji, cena rosyjskiej ropy Urals spadła do 50 dolarów za baryłkę – podał niezależny rosyjski portal The Moscow Times.
To, zdaniem TMT, kwota bliska minimów z całego okresu wojny z Ukrainą i niemal 20 dolarów niższa od kwoty zaplanowanej w budżecie Kremla na ten rok.
Rosyjska ropa kosztuje mniej niż zakładał Kreml
Rosyjski wiceminister finansów Władimir Kołyczew stwierdził w marcu, że średnia cena ropy naftowej w 2025 r. wyniesie około 60 dolarów za baryłkę. W efekcie, jego zdaniem, deficyt budżetowy może wzrosnąć o 1 proc. PKB.
Tymczasem, jak donosi agencja Bloomberg, w piątek cena ropy Urals z załadunkiem w bałtyckim porcie Primorsk wynosiła 52,76 dolara za baryłkę, czyli 25 proc. mniej od kwoty zakładanej w budżecie Moskwy, wynoszącej 69,7 dolara za baryłkę.
Zdaniem analityków ING obecny poziom cen ropy naftowej oznacza spadek średniego dziennego popytu o 1 mln baryłek do końca tego roku, co z kolei oznacza, że popyt w tym roku pozostanie niezmieniony w porównaniu z rokiem 2024.
Mniejsze wpływy do budżetu Moskwy
Według obliczeń agencji Bloomberg opublikowanych jeszcze przed załamaniem się cen, wpływy z podatków od handlu rosyjską ropą spadły w marcu w stosunku do poprzedniego roku o około 15 proc. Był to zarówno efekt spadku popytu, jak i sankcji wprowadzonych przez poprzedniego prezydenta USA Joe Bidena.
W lutowym przeglądzie ryzyka Bank Centralny Rosji ostrzegł przed groźbą długotrwałego okresu niskich cen ropy naftowej, podobnego do tego z lat 80. i 90. ubiegłego wieku.
Jak podkreśla The Moscow Times, budżet Federacji Rosyjskiej w około 30 proc. składa się z dochodów ze sprzedaży ropy i gazu.
Czytaj też:
Cła Trumpa mocno uderzyły w Rosję. "Miliardy dolarów wyparowały"
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
