"Realizuje się jeden z najgorszych scenariuszy przebiegu wojny handlowej, ale najgorszych relatywnie do oczekiwań z początku roku. Wprowadzone i zapowiedziane w ostatnich tygodniach cła sumują się do stawek, które wydawały się w pewnym momencie «kampanijnym konsensusem». W zasadzie bowiem dostaliśmy 60% cła na towary z Chin i 20% na towary z pozostałych państw" – czytamy w raporcie opublikowanym w poniedziałek (7 kwietnia).
Według ekspertów inne kraje nie mają zbyt wielu bodźców do podporządkowania się USA. Podkreślają, że nie pomogły ani istniejące porozumienia handlowe (Kanada, Meksyk, Korea Płd.), ani negocjacje i rozmowy (Kanada, UE), ani obniżenie ceł w przededniu ogłoszenia ceł wzajemnych (Izrael), ani tłuste zobowiązania w zakresie inwestycji w USA (Japonia).
Cła Trumpa. Deeskalacja przez eskalację jedyną szansą?
"Skoro cła rosną niezależnie od podejmowanych działań zaradczych, to jedyną szansą na deeskalację w przyszłości staje się wcześniejsza eskalacja. Innymi słowy, wszystkie główne strony mogą obecnie myśleć, że swoimi działaniami zmuszają partnerów do siadania za stołem negocjacyjnym. To oczywiście nie dotyczy mniejszych partnerów handlowych USA, np. państw Azji Płd.-Wsch, tutaj należy spodziewać się gestów dobrej woli" – prognozują analitycy.
"W ostatnim miesiącu widzieliśmy w mediach komentarze amerykańskich przedsiębiorców upatrujących w «dniu wyzwolenia» końca niepewności dotyczące polityki handlowej albo chociaż początku jej końca. Wręcz przeciwnie – są różne szacunki nowej efektywnej stawki, nie wiadomo jaka część zaprezentowanego w zeszłym tygodniu zestawu stawek jest ostateczna, duża część komentatorów, inwestorów i analityków uważa, że przyszłe (za 3-6 miesięcy) stawki celne będą niższe. Na bardziej fundamentalnym poziomie – tak długo, jak cła będą ustalane w oparciu o nadzwyczajne i arbitralne uprawnienia prezydenta, niepewność pozostanie" – napisano w raporcie.
Wojna handlowa. Deficyt USA i nadwyżka Chin
Jego autorzy wskazują, że są dwa główne elementy światowej nierównowagi handlowej: amerykański deficyt handlowy i chińska nadwyżka handlowa.
"Cła są jakimś sposobem poradzenia sobie z tym pierwszym, ale wyłącznie przez destrukcję zagregowanego popytu w USA (ceteris paribus). Chińska nadwyżka dalej będzie istnieć z powodów strukturalnych i właściwych dla Chin, choć jej skala może spadać, jeśli brak «konsumenta ostatniej szansy» zacznie wycinać podaż (powodować bankructwa tamtejszych producentów). Tym niemniej, chińscy producenci w dalszym ciągu będą mieli bodźce do zwiększania eksportu. Amerykańskie działania mają więc potencjał, by wzmocnić konkurencję Europa – Chiny" – uważają ekonomiści.
Ich zdaniem w USA nie ma politycznego konsensusu dla obecnej restrukturyzacji stosunków gospodarczych ze światem i do ponoszenia kosztów społecznych i finansowych, które by się z tym wiązały.
"Oznacza to, że zegar prawdopodobnie tyka. Deadline dla obecnej polityki gospodarczej USA to wybory połówkowe lub kolejne wybory prezydenckie. Nie da się wykluczyć scenariusza, w którym to obecny Kongres odbiera prezydentowi stery polityki handlowej i celnej, ale jest na to stanowczo za wcześnie. Władza Donalda Trumpa nad Partią Republikańską jest obecnie zbyt mocna" – oceniają analitycy Pekao.
Czytaj też:
O co tak naprawdę chodzi Trumpowi? "Cła to dopiero początek"