Ukraina zaatakowała u wybrzeży Turcji. Erdogan bije na alarm

Ukraina zaatakowała u wybrzeży Turcji. Erdogan bije na alarm

Dodano: 
Recep Erdogan, prezydent Turcji
Recep Erdogan, prezydent Turcji Źródło: PAP/EPA / PAVEL GOLOVKIN / POOL
Ataki na rosyjskie tankowce na Morzu Czarnym wskazują na niepokojącą eskalację sytuacji – powiedział prezydent Turcji Recep Erdogan.

W piątek (28 listopada) na Morzu Czarnym u wybrzeży Turcji doszło do eksplozji i pożaru tankowców rosyjskiej "floty cieni" objętych sankcjami. Była to operacja specjalna z użyciem dronów Sea Baby, przeprowadzona przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).

Jak podkreśla agencja Reutera, Morze Czarne ma kluczowe znaczenie dla transportu zboża, ropy naftowej i produktów naftowych. Jego wody dzielą Bułgaria, Gruzja, Rumunia i Turcja, a także Rosja i Ukraina.

Erdogan alarmuje po ukraińskim ataku. "Eskalacja sytuacji"

Prezydent Turcji Recep Erdogan powiedział w poniedziałek po spotkaniu z członkami rządu, że wojna między Rosją a Ukrainą osiągnęła poziom, który otwarcie zagraża bezpieczeństwu żeglugi na Morzu Czarnym.

– Ataki na statki handlowe w naszej wyłącznej strefie ekonomicznej wskazują na alarmującą eskalację sytuacji. Nie możemy w żaden sposób usprawiedliwiać tych ataków, które zagrażają bezpieczeństwu żeglugi, życiu ludzkiemu i środowisku – oświadczył turecki przywódca.

Cytowany przez Reutersa ukraiński urzędnik poinformował w sobotę (29 listopada), że ukraińskie drony morskie zaatakowały dwa objęte sankcjami tankowce na Morzu Czarnym, płynące do rosyjskiego portu w celu załadunku ropy przeznaczonej na rynki zagraniczne. Jak zaznacza agencja, Kijów próbuje w ten sposób wywrzeć presję na potężny rosyjski przemysł naftowy.

Rosyjska "flota cieni" do obchodzenia sankcji

"Flota cieni" to wysłużone statki transportujące rosyjską ropę naftową z pominięciem zachodnich sankcji. Według firmy analitycznej Lloyd's List Intelligence, "flota cieni" Moskwy liczy około 1300 tankowców. Ich działalność jest powiązana nie tylko z licznymi wyciekami ropy, ale także z uszkodzeniami podwodnej infrastruktury na wodach europejskich.

Eksperci zwracają uwagę, że wiele statków należących do "floty cieni" jest w złym stanie technicznym, nieubezpieczonych i praktycznie nie podlega odpowiedzialności przed międzynarodowymi organami regulacyjnymi. Zwiększa to ryzyko katastrofalnych wycieków, których konsekwencje mogą być odczuwalne na całym kontynencie.

Według szacunków Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), usunięcie skutków jednego poważnego wycieku ropy może kosztować 1,4 mld euro. Jeśli nie uda się zidentyfikować właściciela jednostki, koszty pokryją europejscy podatnicy.

Czytaj też:
Europie grozi katastrofa. "Flota cieni" Putina zrzuca ropę do mórz


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Opracował: Damian Cygan
Źródło: Reuters
Czytaj także