Wielomski: Pęknięcie geopolityczne rozszerza się

Dodano:
Mapa. Zdj. ilustracyjne Źródło: Unsplash / Joshua Olsen
Pęknięcie geopolityczne pomiędzy blokami transatlantyckim a euroazjatyckim rozszerza się z miesiąca na miesiąc, pisze prof. Adam Wielomski.

"Wraz z wybuchem wojny ukraińsko-rosyjskiej w 2022 roku i poparciem Rosji przez Chiny i wiele pomniejszych państw tzw. globalnego południa, ukułem pojęcie 'pęknięcia geopolitycznego'. Wraz z tą wojną doszło bowiem do załamania się projektu globalistycznego, który Klaus Schwab ochrzcił mianem 'globalnego zarządu' (ang. global governance). Świat podzielił się na dwa wrogie sobie bloki – transatlantycki i eurozjatycki – i o zjednoczonym globie nie było już sensu myśleć. Była to porażka środowisk często określanych mianem "Wall Street'" – pisze Wielomski w tekście "Ciąg dalszy pęknięcia geopolitycznego" opublikowanym na portalu nczas.com.

Publicysta przypomina przyczyny pęknięcia geopolitycznego z 2022 roku związane ze zmianami w globalnym układzie sił. Chiny zrównały się potęgą ekonomiczną z rozwijającymi się wolniej Stanami Zjednoczonymi, a widząc to, pewności siebie nabrała także Moskwa. Jednocześnie Rosja przestawiła swoją gospodarkę z uzależnienia od Zachodu na powiązania z Azją.

Wielomski pisze, że mimo słabnącej pozycji Amerykanie postanowili rozszerzyć swoją strefę wpływu na Ukrainę. "Putin zdecydował się więc na atak na Ukrainę, zanim państwo to zostanie przyjęte do NATO, dopóki znajdowało się w 'strefie niczyjej' między NATO a Eurazją" – czytamy. Jednak, jak wskazuje prof. Wielomski, plan Zachodu rzucenia powiązanej handlowo z nim Rosji na kolana sankcjami gospodarczymi nie powiódł się ze względu na powiązanie rosyjskiej gospodarki z Chinami i Indiami. "Rosyjska presja na Ukrainie rośnie i wynik wojny może być dla Kijowa już tylko zły lub bardzo zły" – stwierdza zatem politolog.

Wielomski: Pęknięcie geopolityczne rozszerza się

"Tymczasem rozmiary pęknięcia geopolitycznego rosną" – podkreśla, wskazując na wojnę Izraela w Strefie Gazy, Libanie i konfrontację z Iranem jako na otwarcie nowego frontu między światem transatlantyckim a globalnym południem. "Zachód broni w niej – jak to ktoś kiedyś powiedział – ostatniego państwa kolonialnego świata, czyli Państwa Izraela, które powstało niczym RPA: siłami Zachodu, za pomocą kolonistów, którzy ujarzmili i sprowadzili do rangi drugiej kategorii ludność autochtoniczną" – pisze Wielomski.

Profesor zwraca uwagę, że stając po stronie Izraela, Zachód zaangażował się w konflikt nie z całym światem islamskim czy arabskim, a jedynie szyickim. "Wrogowie, z którymi walczą Izraelici, to przede wszystkim szyici: Hezbollah, Iran i Syria (rządzące tym krajem plemię Alawitów), gdyż świat sunnicki realnie jest mało aktywny w obronie sunnickich Palestyńczyków z Gazy. Manifestacje uliczne z poparciem dla Hamasu to zbyt mało" – przekonuje.

Nowy front, to kłopot dla Ukrainy

Publicysta zwraca uwagę, że duża wojna na Bliskim Wschodzie stanowi wielki problem z punktu widzenia ukraińskiej obrony przed agresją rosyjską. Wskazuje, że w Kijowie dobrze zdają sobie z tego sprawę.

"W ten sposób rodzi się nam nowy front walki świata transatlantyckiego z globalnym południem, a mianowicie Bliski Wschód. Wybuch regularnej wojny w tym regionie prawdopodobnie przyśpieszy porażkę Ukrainy. Wie to znakomicie Władymir Zełenski, który – jak donoszą media – ostatnio 'podniesionym głosem' domagał się zwiększenia dostaw uzbrojenia dla Kijowa, a nie ograniczania ich, aby wysłać je do Państwa Izraela" – czytamy.

Hierarchia priorytetów Waszyngtonu

"Niestety z punktu widzenia Waszyngtonu są w dzisiejszym świecie trzy miejsca szczególnego zainteresowania: 1) Bliski Wschód i obrona Państwa Izraela; 2) obrona Tajwanu i Morza Południowochińskiego w celu zatrzymania wzrostu znaczenia Chin i ustanowienia przez nie regionalnej hegemonii; 3) walka o poszerzenie wpływów świata transatlantyckiego na wschód, o Ukrainę. I Zełenski wie to, co i ja wiem: te trzy priorytety i punkty zainteresowania są ułożone hierarchicznie" – pisze Wielomski.

Publicysta podkreśla, że w optyce decydentów w USA zasadnicza jest obrona Państwa Izraela i jeśli zajdzie taka potrzeba, Stany Zjednoczone poświęcą w tym celu swoje najżywotniejsze interesy, "co wynika z siły lobby syjonistycznego w tym kraju". Zatrzymanie Chin przed wyjściem na Pacyfik przez Morze Południowochińskie i aneksję Tajwanu jest drugim co do ważności priorytetem. Ukraina i cała Europa Wschodnia to dopiero trzeci w kolejności priorytet, przypomina Wielomski. "W obliczu zagrożenia Państwa Izraela dostawy broni będą kierowane najpierw tam, a dopiero to, co zostanie, będzie wysyłane do Kijowa" – czytamy.

Wojna na Bliskim Wschodzie a Rosja

Wielomski ocenia, że z kolei dla Moskwy wojna na Bliskim Wschodzie jest korzystna w krótkim terminie, ale niekoniecznie w dłuższym.

"Patrząc z perspektywy krótkofalowej, wybuch wojny na Bliskim Wschodzie jest bardzo korzystny dla Rosji i to bez względu, czy prezydentem będzie Kamala Harris, czy Donald Trump. Państwo Izraela zawsze będzie uprzywilejowane i każdy amerykański prezydent poświęci bez wahania Kijów, który jest tylko polem bitwy, a nie miejscem szczególnej wartości" – pisze.

Pozycja Rosji na Bliskim Wschodzie może ucierpieć, gdyby Iran został poturbowany w starciu z Izraelem.

"Z perspektywy długofalowej jednak, gdyby Iran wojnę przegrał, to może to doprowadzić do osłabienia rosyjskich wpływów na Bliskim Wschodzie. Chińskich również. Nie będzie to wojna tradycyjna, ponieważ Iran nie graniczy z Państwem Izraela i toczyć ją będzie za pośrednictwem Hezbollahu. Przede wszystkim zaś będzie to wojna powietrzna i rakietowa" – pisze publicysta.

Chiny w obecnym układzie geopolitycznym

W ostatniej części tekstu Wielomski analizuje chiński element geopolitycznej układanki, odnotowując ostrożność i nieformalne poparcie Pekinu dla Moskwy.

"Szczegółów raczej możemy się domyślać niż więcej o nich powiedzieć z dozą pewności. Spór z Pekinem to punkt numer dwa na czele priorytetów Waszyngtonu, zaraz za obroną Państwa Izraela. Nie wydaje się, aby Chiny były obecnie chętne i gotowe do militarnego starcia z Amerykanami, acz tak naprawdę nikt nie wie, jaki jest poziom gotowości chińskiej armii, a szczególnie floty i lotnictwa. Myślę, że Państwo Środka przyciśnie teraz Stany Zjednoczone, aby odciągnąć część amerykańskich sił od frontu z Rosją na Ukrainie, aby Waszyngton wysyłał broń na Tajwan, do Japonii i Korei Południowej. Na Koreę Północną Putin z pewnością może liczyć" – czytamy. "Pęknięcie geopolityczne rozszerza się z miesiąca na miesiąc…" – podsumowuje Adam Wielomski.

Źródło: nczas.info
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...