Delegalizacja partii Brauna? "Szeroko zakrojona, zaplanowana i realizowana akcja"
Szef MSWiA Marcin Kierwiński w poniedziałek w TVN24 został zapytany o to, czy Konfederacja Korony Polskiej Grzegorza Brauna powinna zostać zdelegalizowana. – Uważam, że są na granicy delegalizacji. Uważam, że jeszcze kilka różnego rodzaju wyskoków pana Brauna i opowieści jego ludzi na zasadzie wspierania Putina i wtedy ta granica zostanie przekroczona, i wtedy – tak (partia powinna zostać zdelegalizowana) – powiedział polityk KO.
Delegalizacja Konfederacji Korony Polskiej? Fritz odpowiada
Roman Fritz, poseł Konfederacji Korony Polskiej, w rozmowie z DoRzeczy.pl zwrócił uwagę, że „o delegalizacji Konfederacji Korony Polskiej mówią ludzie, którzy mają usta wymalowane słowem »demokracja« i odmieniają to słowo przez wszystkie przypadki”.
– Ich zdaniem demokracja jest wtedy, kiedy wygrywają skrajni lewacy. Natomiast w przypadku, kiedy wygrywają ci inni albo rosną w sondażach, wtedy demokracja, cytuję, „jest zagrożona”. To właśnie powiedziała między innymi wczoraj pani poseł Klaudia Jachira na specjalnie przez siebie zwołanej konferencji prasowej, wypowiedziała dosłownie, że „demokracja jest zagrożona” i dlatego należy zdelegalizować konkurencyjną partię polityczną, aby ta nie mogła startować w wyborach – mówił.
Poseł przypomniał, że „hasło do tego ataku na nas w lipcu tego roku dał już nieco zapomniany Andrzej Rozenek”. – Był on prawą ręką Jerzego Urbana w tygodniku „Nie”, był też prawą ręką Janusza Palikota. To on był prekursorem akcji delegalizacji Konfederacji Korony Polskiej – dodał.
Zwrócił uwagę, że „potem tę rękawicę podjął Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych oraz krótkotrwały minister kultury”. – Następnie dołączyła cała plejada tych, którzy nawoływali do delegalizacji Konfederacji Korony Polskiej. Między innymi wicepremier Gawkowski, wicepremier Sikorski, minister Kierwiński, jak również poprzedni minister sprawiedliwości Bodnar i obecny – Żurek oraz minister Siemoniak – powiedział.
Roman Fritz przypomniał tez wypowiedź Adama Bodnara, która – jak zwrócił uwagę – „była dosyć ciekawa”. – Grzegorzowi Braunowi zarzucono, że się spotykał z panem Januszem Walusiem. Byłego ministra sprawiedliwości zapytano o to, czy to jest podstawa do sprawy karnej. Adam Bodnar, który jest profesorem prawa, który był ministrem sprawiedliwości, więc powinien wszystkie kwestie prawne mieć w małym paluszku, powiedział, że tego nie wie – zauważył.
"Konfederacja Korony Polskiej ma pełne przekonanie, że to zaplanowana akcja"
Poseł przekazał, że „w Konfederacji Korony Polskiej jest pełne przekonanie, że jest to bardzo szeroko zakrojona, zaplanowana i realizowana akcja, która ma skutkować jakimś rozwiązaniem”. – Jakie to będzie rozwiązanie, tego my nie wiemy, ponieważ nie ma żadnych absolutnie podstaw do tego, żeby nas delegalizować – dodał.
Zauważył, że „podstawy musiały być naprawdę bardzo konkretne”. – Ci, którzy wzywają do delegalizacji, opowiadają, że złamiemy jakiś punkt konstytucji. Gwoli wyjaśnienia – akceptację delegalizacji musi potwierdzić Trybunał Konstytucyjny i musi mieć wniosek np. sądu, aby tym się w ogóle zająć. Więc procedura delegalizacji danej partii jest długa i niełatwa – wskazał.
Rozmówca DoRzeczy.pl zwrócił uwagę, że „udało się niedawno zdelegalizować inną partię, mianowicie Komunistyczną Partię Polską, która sama w nazwie ma już założenie kultywowania komunizmowi, co jest zakazane w Konstytucji”. – My oczywiście jesteśmy jak najdalej od takich poglądów, wręcz przeciwnie – jesteśmy partią absolutnie propolską, respektującą polskie prawo itd. – mówił.
Roman Fritz ocenił, że „będą na pewno kłody pod nogi nam rzucane, z czym się stykamy na co dzień w mediach”. – Dziennikarze przecież podejmują te tematy, tak jakby już byli odpowiedzialni za realizację tych zadań. Np. taki Tomasz Terlikowski. On się musi pytać chyba wszystkich swoich gości o delegalizację partii Brauna, bo chyba gdyby się nie zapytał, to może by dostał żółtą kartkę albo po premii. Na wszystkich największych portalach czytamy o delegalizacji Konfederacji Korony Polskiej – powiedział.
Skąd ataki na partię Grzegorza Brauna?
Pytany o to, skąd ataki na Konfederację Korony Polskiej, odpowiedział, że biorą się one z tego, że rośnie poparcie dla partii. – Ponieważ jesteśmy partią spoza układów i spoza systemu, ludzie nam ufają i mają ku temu solidne podstawy, więc tym bardziej trzeba to ukrócić. Ktoś wyraził opinię, że my nie rokujemy najlepiej pod tym względem, że jesteśmy „nieprzewidywalni” – tłumaczył.
Zdaniem posła „to też jest pokłosie tego, że media głównego nurtu nas nie zapraszają do udziału w debatach politycznych, chociaż jesteśmy równorzędnym uczestnikiem sceny politycznej w parlamencie i zajmujemy wyraźnie czwarte miejsce w rankingach wszelakich wyścigów o przyszły Sejm”. – Jedyny oddźwięk taki półpozytywny mamy z Kanału Zero, gdzie też mieliśmy bana, ale mamy już zaproszenie na 16 stycznia, bo ruszają z nowym programem debaty politycznej szerzej. W programie będzie osiem ugrupowań, więc dla nas też znajdzie się łaskawie miejsce raz w miesiącu. Dobre i to – przyznał.
Podkreślił, że Konfederacja Korony Polskiej radzi sobie inaczej. – Docieramy do naszych wyborców niekoniecznie przez media głównego nurtu. Po prostu spotykamy się z wyborcami. Organizujemy masę imprez, typu spotkanie z Grzegorzem Braunem czy z posłami, czy marsze „Polska za pokojem”, czy przeciw imigracji, czy teraz będzie w Poznaniu 27 grudnia marsz z okazji kolejnej rocznicy Powstania Wielkopolskiego. Działamy też w mediach społecznościowych i okazuje się, że to wystarcza – tłumaczył.
Roman Fritz zauważył, że „jeżeli mamy w oficjalnych notowaniach poziom między 7 a 10 proc., a to jest na pewno zaniżane, to dwucyfrowy wynik w przyszłym Sejmie jest niemalże pewny”. – A w takiej sytuacji przyszły Sejm bez czy też z Konfederacją Korony Polskiej, to będzie gigantyczna różnica, więc system się przed nami broni – powiedział.