"Krótkoterminowy cel". Biejat "ujawnia" prawdziwy powód wprowadzenia stanu wyjątkowego
W poniedziałek Sejm zajął się rozporządzeniem prezydenta w sprawie wprowadzenia stanu wyjątkowego na terenie dwóch województw: podlaskiego (115 miejscowości) i lubelskiego (68 miejscowości). Za wnioskiem Koalicji Obywatelskiej i Lewicy o uchylenie rozporządzenia głosowało 168 posłów, przeciw było 247, a 20 się wstrzymało (klub PSL-Koalicja Polska). Tym samym stan wyjątkowy zostaje utrzymany.
Wczorajsze glosowanie w Sejmie komentowała we wtorek rano poseł lewicy Magdalena Biejat. Jej zdaniem sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest na tyle poważna, aby istniała konieczność wprowadzenia stanu wyjątkowego.
– Niektóre argumenty mogły wyglądać na racjonalne, ale przeczą im fakty, o których wiemy. W tej chwili sytuacja na granicy polsko-białoruskiej w niczym nie przypomina sytuacji tak kryzysowej, żeby usprawiedliwiała wprowadzenie stanu wyjątkowego – oceniła poseł.
Polityczne działanie
Biejat argumentowała, że prawdziwą motywacją działania rządu jest chęć odnotowania wzrostu sondażowego poparcia, a kryzys na wschodniej granicy Polski ma być narzędziem do zrealizowania tego celu.
– Jest jasne, że PiS stara się wytworzyć to poczucie zagrożenia. Wprowadzenie stanu wyjątkowego jest jednym z elementów wzbudzania poczucia zagrożenia wśród naszych obywateli. Po to, żeby spełnić krótkoterminowy cel i poprawić sobie słupki sondażowe – stwierdziła na antenie Polsat News.
Na sugestię, że kryzys na granicy z Białorusią może posłużyć jako pretekst do ostrej reakcji sił białorusko-rosyjskich, które już niedługo będą w tym rejonie odbywały wspólne ćwiczenia wojskowe, poseł lewicy odparła, że manewry "Zapad" odbywały się do tej pory regularnie i nigdy nie doszło podczas nich do żadnych międzynarodowych incydentów.
Rząd blokuje informacje
Zdaniem polityk kolejnym powodem wprowadzenia stanu wyjątkowego jest blokada informacji wypływających z obozu imigrantów na granicy. Poseł stanowczo stwierdziła, że władze kłamią w sprawie sytuacji na granicy.
– Stan wyjątkowy wprowadził zakaz przede wszystkim dla mediów i organizacji społecznych przebywania na terenie przygranicznym. To czemu przede wszystkim PiS zależy, to uniemożliwienie kontroli społecznej, obywatelskiej tego co rząd robi – stwierdziła Biejat.
– Mieliśmy na granicy do czynienia z 32 osobami, które zostały zablokowane pomiędzy służbami polskimi i białoruskimi, a które uciekły z Afganistanu i to jest fakt. Dzięki fundacji ocalenie i tłumaczkom mówiącym w lokalnym afgańskim języku mogliśmy się dowiedzieć kim oni dokładnie są, uzyskaliśmy kopie ich dokumentów tożsamości, które zresztą zostały przez nas przekazane do ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji – dodała.