(…) Według danych za 2013 r. choroby układu krążenia były w Polsce przyczyną 50 proc. zgonów. Jednakże w państwowej służbie zdrowia dostęp do leczenia chorób serca, diagnozowania, pomocy ambulatoryjnej jest coraz trudniejszy. Pacjenci muszą czekać kilka miesięcy na badania.
Wynika to z wielu czynników. Po pierwsze, mamy w Polsce bardzo małą liczbę lekarzy specjalistów: kardiologów, chirurgów naczyniowych czy kardiochirurgów. Po drugie, jesteśmy też jedynym krajem w UE, w którym liczba lekarzy w ciągu ostatnich 10 lat nie wzrosła, ale zmalała. Środki, którymi dysponuje fundusz NFZ, są niewystarczające, by zaspokoić potrzeby całego społeczeństwa. Przypomnę, że tylko 9 proc. naszych przychodów jest kierowanych na fundusz zdrowia, podczas gdy w Czechach czy Niemczech jest to 14 proc. Trzecia sprawa to sposób wydatkowania środków, nieuwzględniający realnych potrzeb i efektów, czyli wyników leczenia, a także organizacja opieki zdrowotnej w Polsce. Mamy do czynienia z coraz większą jej centralizacją, czyli powrotem do systemu socjalnego, który się nie sprawdził, jest niewydolny, bardzo drogi, a przede wszystkim jest systemem niehumanitarnym. (…)