KO, Trzecia Droga oraz Lewica, choć podpisały już umowę koalicyjną, to nadal dyskutują nad podziałem ministerstw. Media informowały, że Polska 2050 ma chcieć obsadzić Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Tymczasem, jak nieoficjalnie ustalił "Wprost", resort przy alei Szucha w Warszawie zajmie Radosław Sikorski.
Wśród potencjalnych kandydatów na stanowisko szefa MSZ, oprócz Sikorskiego, wymieniano jeszcze Pawła Kowala oraz Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz. Ostatecznie to na Sikorskiego miał postawić Donald Tusk.
– Sikorski jest pewniakiem na szefa MSZ. Potrzebujemy killera na stanowisku ministra spraw zagranicznych, żeby ścierał się z Andrzejem Dudą. Polityka zagraniczna znów będzie główną kompetencją rządu a nie prezydenta – powiedział informator z Platformy Obywatelskiej.
Obecny europoseł Platformy Obywatelskiej już raz pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych. Miało to miejsce w latach 2007–2014 w pierwszym rządzie Donalda Tuska.
Sikorski szefem MSZ
O tym, że to Radosław Sikorski powinien zostać ministrem spraw zagranicznych mówił niedawno Grzegorz Schetyna. Polityk, który został wybrany na senatora, przekonywał, że obecny europoseł "ma największe doświadczenie ze wszystkich polskich polityków, jeśli chodzi o pracę w MSZ".
– Potrzebujemy podmiotowego ministra spraw zagranicznych, potrzebujemy podmiotowej polityki zagranicznej, więc kto, jak nie Sikorski takie wyzwanie jest w stanie podjąć? Gorąco trzymam kciuki, żeby tak się stało – podkreślił Schetyna.
– Radek Sikorski jest numerem 1 dlatego, że przez 7 lat był szefem MSZ i budował zręby nowej polityki zagranicznej. Cieszę się, że nazwisko Sikorskiego pojawia się w tym kontekście. Najlepszy z możliwych kandydatów – dodał senator elekt.
Czytaj też:
Sikorski: Konfederacja jest ofiarą kaczyzmu, współpraca jest możliwaCzytaj też:
Światowy Dzień Zwierząt. Sikorski złożył życzenia "pewnemu kociarzowi"