Gdyby dzieci miały głos… Wyborczy!
  • Piotr GabryelAutor:Piotr Gabryel

Gdyby dzieci miały głos… Wyborczy!

Dodano:   /  Zmieniono: 

Po 400 zł nadzwyczajnej zapomogi dla każdego biednego emeryta! – obwieściły na pierwszych stronach media, zapowiadając, że gnijący rząd Platformy i PSL, który za wszelką cenę chce się utrzymać przy korycie, postanowił kupić głosy seniorów, wypłacając biedniejszym z nich – rzecz jasna z pieniędzy zabranych podatnikom, a nie własnych – po 400 zł. To – z punktu widzenia interesu rządzących polityków – złoty interes: za nie swoje pieniądze kolejny raz kupić sobie poparcie starych biednych ludzi.

Wszelako potrzebujących wsparcia jest w Polsce znacznie więcej. W dodatku, jeśli wierzyć statystykom, a nie ma powodu, by im nie ufać, to nie emeryci cierpią w naszym kraju największą biedę, choć większości na pewno nie jest lekko. Znacznie gorzej od nich wiedzie się ludziom młodym i bardzo młodym. Przeciętny tzw. dochód rozporządzalny w gospodarstwie emerytów jest dziś bowiem aż o 9 proc. wyższy od przeciętnego w Polsce, a dzieci i młodzież są u nas niemal trzy razy bardziej zagrożone ubóstwem niż emeryci.

Dlatego apeluję, by przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi prezenty po 400 zł przekazać nie tylko każdemu biednemu polskiemu emerytowi, lecz także każdemu biednemu polskiemu dziecku. W końcu jeśli PO znalazła 3 mld zł potrzebne na przekazy po 400 zł dla emerytów, to niech znajdzie drugie tyle na przekazy po 400 zł dla dzieci. Albo niech podzieli 3 mld zł między biedne dzieci a biednych emerytów i da im po 200 zł.

A jeśli nie, to niech od pomysłu odstąpi i nie faworyzuje jednych – emerytów, kosztem drugich – dzieci, tylko dlatego, że one, dzieci – w odróżnieniu od emerytów – głosu, głosu wyborczego, jeszcze nie mają. Czyż bowiem nie jest skandalem, że juniorom – takim samym obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej jak seniorzy – odbiera się prawo do korzystania z pomocy socjalnej, w tym przypadku do otrzymania – w ramach rozdzielania „kiełbasy wyborczej” – 400 zł wyłącznie z tego powodu, że rozdzielający je rządzący nie mogą liczyć na ich poparcie w wyborach? Skandalem, postępowaniem głęboko niemoralnym i w dodatku niezgodnym z konstytucją. Poza tym rządzący politycy nie powinni zapominać, że w imieniu tych milionów malców głosują ich mamy i ojcowie, którzy już raz – całkiem niedawno, w maju, podczas wyborów prezydenckich – pokazali im, gdzie raki zimują. I zapewne nie zawahają się także ich odesłać do miejsca, w które już posłali coraz bardziej byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.

A może trzeba pójść jeszcze dalej i domagać się, aby każdy obywatel RP już w chwili urodzenia uzyskiwał bierne prawo wyborcze, które do ukończenia przezeń 18. roku życia sprawowaliby w jego imieniu rodzice? Gdyby do tego doszło (ale oczywiście nie dojdzie), politycy w jednej sekundzie przypomnieliby sobie o najmłodszych Polakach. 

Cały wywiad opublikowany jest w 28/2015 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także