Uroczystość wręczenia aktu nominacji odbyła się w rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie. Przyjmując awans Romuald Lipiński nie krył wzruszenia. Jak mówił jest to jako hołd dla tych, którzy zginęli w walce pod Monte Casino – Tam zostali prawdziwi bohaterowie. Ja spełniłem tylko swój obowiązek wobec kraju i wobec ojczyzny, ale tamci zapłacili za to swoim życiem. Im należy się największy szacunek – powiedział po odebraniu awansu.
Uroczystości w polskiej ambasadzie
W uroczystości uczestniczył attaché obrony, gen. Cezary Wiśniewski, oraz przedstawiciele sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych i Włoch. Grupa rekonstrukcyjna WWII Polish History Living Group, zaprezentowała umundurowanie 2. Korpusu Polskiego spod Monte Cassino oraz lekki samochód zwiadowczy "Otter" w barwach 12. pułku ułanów podolskich, który pułkownik dokładnie oglądał, przypominając sobie czasy bitwy.
Walczył u boku gen. Andersa
Pułkownik Romuald Lipiński urodził się w 1925 roku pod Brześciem. Gdy miał 16 lat został zesłany z rodziną w głąb Związku Radzieckiego. W 1941 roku po inwazji Niemiec na ZSRR dołączył do armii gen. Władysława Andersa. Pułk w którym walczył, 18 maja 1944 roku po wielomiesięcznych krwawych starciach zawiesił polską flagę na ruinach klasztoru na Monte Cassino.
Romuald Lipiński od 1953 roku mieszka w USA, pracował jako inżynier. Jak mówił, mimo 95 lat wciąż ma duże poczucie humoru i uprawia gimnastykę.
W bitwie pod Monte Cassino zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.
Czytaj też:
Z łagru pod Monte Cassino. To dlatego zachodni lewicowcy znienawidzili Herlinga-Grudzińskiego