Gdyby kilka miesięcy temu ktoś pokazał mu obecne prezydenckie sondaże, to pewnie sam by nie uwierzył, że w kwietniu może mieć takie notowania. Czy kandydat Konfederacji jest aż tak dobry? Czy stoi za nim genialny sztab? A może cała siła Mentzena wyrasta ze słabości jego kontrkandydatów i zmęczenia Polaków telenowelą, w której główne role grają Kaczyński i Tusk?
Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu okazał się być mięczakiem i zdrajcą – te słowa o Sławomirze Mentzenie wypowiedział nie Rafał Trzaskowski, nie Donald Tusk, nie Włodzimierz Czarzasty ani żaden polityk z PiS. Tak mówił w 2023 r. jeden z ówczesnych liderów Konfederacji – Janusz Korwin-Mikke – w rozmowie z portalem Goniec.pl. Była to reakcja na debatę prezesa Nowej Nadziei z Ryszardem Petru. Przemysław Wipler, partyjny kolega i wieloletni współpracownik Metzena, ma o nim zgoła odmienne zdanie. Uważa, że polityk ten potrafi łączyć wodę z ogniem – jest skutecznym politykiem, a jednocześnie pozostaje wierny swoim wartościom. – W tej kampanii Mentzen wyróżnia się tym, że nie boi się poruszać tematów. Bez kalkulacji, czy mu to szkodzi czy nie. Po prostu jest gościem, który ma własne poglądy i głosi je od lat, nie oglądając się na koniunkturę polityczną – mówił niedawno Wipler w wywiadzie dla Interii.
A zatem: zdrajca i koniunkturalista czy skuteczny polityk trzymający się twardo swoich przekonań? Kim jest Sławomir Mentzen? Czy za jego sukcesem – którymi bez wątpienia są obecne poparcie dla kandydata Konfederacji i frekwencja na jego spotkaniach – stoi on sam? A może ojców sukcesu jest więcej i nazywają się: Trzaskowski, Nawrocki, Tusk i Kaczyński?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.