Są pogłoski, że Marek Jurek może jednak wystartować z listy Kukiz’15 w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Grzegorz Długi: Nie wiem nic na ten temat. Na pewno jest już bardzo późno, bo listy są rejestrowane. Choć oczywiście jakieś zmiany dopóki formalnie listy nie ma są możliwe.
A co oznaczałoby przyjście Marka Jurka i jego środowiska politycznego do Kukiz’15?
Przede wszystkim sama osoba Marka Jurka jest godna wielkiego szacunku. Były marszałek Sejmu, obecnie eurodeputowany ma ściśle określone, wyraziste poglądy. Są one bardzo zasadnicze. Nie każdy z nimi się zgadza. Jednak na pewno po pierwsze są ludzie, którzy podobny system wartości prezentują. Po drugie – za samą wierność przekonaniom marszałek Jurek zbudował sobie autorytet. W szerokiej formule, jaką jest Kukiz’15 jest dla marszałka Jurka miejsce. Zresztą współpraca dobrze wyglądała przed wyborami samorządowymi. Szkoda, że przed eurowyborami na razie nie udało się uzyskać porozumienia.
Kampania do europarlamentu powoli się rozkręca. Jak Pan ją ocenia?
Uderza jej niemerytoryczność. Mamy festiwal prześcigania się na obietnice i ideologiczne hasła. Z jednej strony są obietnice socjalne PiS i Zjednoczonej Prawicy. Z drugiej – obietnice promocja rewolucji światopoglądowej, LGBT ze strony Koalicji Europejskiej i Wiosny Biedronia. W całej kampanii jedynie Kukiz’15 próbuje prowadzić merytoryczną dyskusję o Unii Europejskiej, przyszłości kontynentu. Czyli o tym, co naprawdę decydować się będzie w Parlamencie Europejskim. Niestety ani nasi konkurenci, ani większość mediów nie przejawiają zainteresowania tymi tematami.
Czytaj też:
Marek Jurek jednak z Kukizem? "W Prawicy RP tego by chcieli"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.