Wystawa PWPW składa się z 66 plansz (w tym 63 merytorycznych, czyli tylu, ile dni trwało Powstanie Warszawskie) o wymiarach 2 x 3 metry, które są umieszczone wokół gmachu wytwórni.
twitter
Prezes zarządu PWPW, Piotr Woyciechowski zaznaczył na konferencji prasowej, że wystawa jest skromną próbą odkłamania polskiej historii. Czy to się uda? – Pamiętajmy, że państwo polskie i naród polski posiada zasoby, unikalne doświadczenie historyczne, jak i moralny tytuł do tego, a to zjawisko (używania sformułowania "polskie obozy zagłady" - red.) nie byłoby możliwe bez bierności władz państwa polskiego, a także bez przyzwolenia władz komunistycznych. Nie zapominajmy, że sformułowanie "polskie obozy śmierci" nie pojawiło się w latach 90., ale w latach 60. XX wieku. To władze komunistyczne nie odpowiadały na te pomówienia. Polskie Państwo Podziemne jest czymś wyjątkowym na skalę historyczną, nie mówiąc już o największej armii podziemnej, jaką była Armia Krajowa – powiedział nam Piotr Woyciechowski, prezes zarządu PWPW.
Ekspozycja to unikalna okazja, aby zobaczyć, ja wyglądało miasto, jego życie i mieszkańcy podczas wydarzeń sprzed 73 lat. Wystawa ukazuje nie tylko ofiary niemieckich zbrodni, ale również odpowiedzialnych za nie katów.
Warto podkreślić, że PWPW proponuje także możliwość skorzystania ze specjalnej aplikacji PWPW, dzięki której można uzyskać wiele szczegółowych informacji dot. wystawy. Dzięki użyciu nowoczesnej technologii, aplikacja pełni również rolę mobilnego przewodnika. Wystawę można oglądać przez najbliższe trzy miesiące.