– Znajomy ksiądz poprosił mnie, żeby zawiadomić nuncjaturę o konkretnym przypadku przełożonego. I interweniowałem po prostu. To było dokładnie 18 lat temu i nie było przyjemne – mówił europoseł w programie "Tłit" w internetowej telewizji WP.
Tłumaczył, że w tej konkretnej sprawie było "świadectwo przeciwko świadectwu". Dopytywany, o kogo dokładnie chodzi, Jurek wyjaśnił, że mówi o sprawie arcybiskupa Juliusza Paetza, którego oskarżono o molestowanie kleryków z poznańskiego seminarium.
– Poszedłem do ówczesnego nuncjusza, późniejszego prymasa Polski. Przedstawiłem tą wiedzę, którą pozyskałem, powiedziałem, na ile wydaje mi się ona wiarygodna i zrobiłem coś, co uważałem za swój obowiązek. Wiem o ludziach świeckich, którzy odmawiali interwencji w tej sytuacji – oświadczył polityk.
Jurek podkreślił też, że "jest absolutnie niewłaściwe pozostawianie w pracy duszpasterskiej ludzi skazanych za przestępstwa seksualne".
Abp Paetz zaprzeczał wszystkim oskarżeniom, choć ostatecznie złożył rezygnację, którą Jan Paweł II przyjął w marcu 2002 r. Stolica Apostolska nałożyła na arcybiskupa zakaz udzielania sakramentów święceń i bierzmowania, głoszenia kazań, konsekrowania kościołów i ołtarzy, przewodniczenia publicznym uroczystościom, a z czasem także udziału w nich.
Czytaj też:
Radna Warszawy: Tym biskupom trzeba odebrać tytuły