Radioaktywny ruten nad Europą? Naukowcy: To była eksplozja w rosyjskich zakładach atomowych na Uralu

Radioaktywny ruten nad Europą? Naukowcy: To była eksplozja w rosyjskich zakładach atomowych na Uralu

Dodano: 
Flaga rosyjska
Flaga rosyjska Źródło: Flickr / Dmitry Dzhus/(CC BY 2.0)
Na przełomie września i października 2017 roku w wielu państwach Europy, np. Niemczech, Francji i Polsce, zanotowano w powietrzu śladowe ilości radioaktywnego rutenu-106. W piśmie "PNAS" międzynarodowy zespół ekspertów prezentuje wyniki śledztwa dotyczącego radioaktywnego wycieku.

"Wykryte stężenie rutenu nie ma i nie miało żadnego wpływu na zdrowie mieszkańców Polski" – uspokajała wtedy w komunikacie nasza Państwowa Agencja Atomistyki. Najwyższe stężenie rutenu zarejestrowane na terenie Polski wynosiło 6,4 mBq/m3. To niewiele. Opracowanie naukowców opisuje Wyborcza.pl.

Ruten-106 nie występuje naturalnie, jest produktem rozszczepienia jąder uranu. Rosjanie wielokrotnie zaprzeczali, jakoby doszło u nich do awarii, w wyniku której nastąpił radioaktywny wyciek. Tymczasem Francuska agencja bezpieczeństwa jądrowego IRSN po analizie prądów powietrza dość szybko ustaliła, że źródło rutenu mogło znajdować się daleko na wschodzie – gdzieś w Rosji lub Kazachstanie. Rosjanie zasugerowali, że ruten-106 mógł pochodzić z jakiegoś satelity, który używał tego pierwiastka do zasilania swoich generatorów i spłonął w atmosferze.

W opracowniu opublikowanym "PNAS", hipoteza satelity zostaje obalona. W dodatku zaprezentowana tam dokładna analiza składu wykrytych w powietrzu radioizotopów (proporcji rutenu-106 i rutenu-103), a także ich przemieszczania się w atmosferze. Według analizy, wyciek musiał nastąpić gdzieś w południowym Uralu. Naukowcy wskazują, że możliwą lokalizacją jest kompleks nuklearny Majak. Awaria miała nastąpić pomiędzy godz. 18 25 września 2017 a południem następnego dnia (czasu uniwersalnego).

Czytaj też:
"Nowy statut podważa misję uczelni". Petycja studentów rzymskiego Instytutu Jana Pawła II
Czytaj też:
Posłanka Kukiz'15: Od dawna mówię, że trzeba było założyć partię

Źródło: Wyborcza.pl
Czytaj także