Sławomir Nowak został wypuszczony z aresztu w kwietniu, jednak to 2 czerwca Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że wypuszczenie byłego ministra transportu będzie uzależnione od dostarczenia poręczenia majątkowego. Na przekazanie wymaganej kwoty były polityk dostał czas do 18 czerwca.
Pod koniec miesiąca "Fakt" podawał, że na kaucję dla Sławomira Nowaka zrzucić miało się ponad 60 osób, wśród nich wielu polityków Platformy Obywatelskiej. "Koledzy i koleżanki udzielali panu Nowakowi pożyczek. Każdy dawał, ile mógł" – cytowała w czerwcu Małgorzatę Kidawę-Błońską gazeta.
Do współorganizacji zbiórki przyznał się Michał Gramatyka, który 2 lipca zasilił szeregi Polski 2050. "Tak, byłem jednym z inicjatorów obu akcji, zarówno listu poręczającego, jak też pożyczek na rzecz córki Nowaka" – mówił polityk.
Portal wPolityce.pl ujawnił więcej szczegółów sprawy. Zdaniem serwisu była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wsparła Sławomira Nowaka kwotą 110 tys. zł.
Andrzej Rzońca, były główny doradca ekonomiczny Platformy Obywatelskiej, przekazał na ten cel 70 tys. zł. Inni politycy Platformy mieli przekazywać mniejsze sumy. Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska przelała na poczet kaucji 500 zł.
Wątpliwości prokuratury
Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu o przyjęciu kaucji, powołując się na art. 266 §1a. W myśl tego przepisu, na poręczenie majątkowe nie można zorganizować zbiórki. Portal podaje, że w tytułach przelewów na "zrzutkę" wpisywano "wpłata na poręczenia majątkowe", co jednoznacznie wskazuje na przeznaczenie tych pieniędzy.
O słuszności argumentów podnoszonych przez prokuraturę zadecyduje sąd.
Czytaj też:
CBA zatrzymało kolejną osobę ws. NowakaCzytaj też:
"Bardzo ciekawe rozmowy". Ziobro ujawnia istnienie nowych materiałów ws. Nowaka