Wybory parlamentarne na Węgrzech odbędą się 3 kwietnia. O kolejną kadencję walczy premier, szef Fideszu Viktor Orban.
Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Republikon wynika, że Fidesz może liczyć na 41 proc. głosów. Oznacza to, że poparcie dla rządzącej na Węgrzech partii wzrosło o 1 punkt procentowy. Z kolei na opozycję (która niedawno uzyskała wsparcie szefa PO Donalda Tuska) chce głosować 39 proc. ankietowanych. W porównaniu z badaniem sprzed miesiąca, poparcie dla opozycji się nie zmieniło.
"Udział w kwietniowych wyborach zadeklarowało 67 proc. respondentów. Po raz pierwszy od przejęcia władzy w 2010 r. Fidesz będzie mierzył się z blokiem zjednoczonej opozycji. Sześć partii zawiązało wyborczy sojusz, a ich kandydatem na premiera jest burmistrz Hódmezővásárhely, Péter Márki-Zay. Z sondażu wynika, że 16 proc. wyborców nie wie, na kogo odda głos. Wśród zdecydowanych Fidesz prowadzi z opozycją 49 do 46 proc" – opisuje agencja Reutera.
Orban: Jesteśmy propokojową prawicą
W swoim przemówieniu wygłoszonym 15 marca (święto narodowe, rocznica rewolucji z 1848 roku) premier Viktor Orban stwierdził, że w nadchodzących wyborach stawką jest to, czy krajem rządzić będzie "propokojowa prawica lub prowojenna lewica".
– Lewica przystąpiłaby do wojny, wysyłając węgierskich żołnierzy i broń. Nie pozwolimy, żeby lewica wciągnęła Węgry w tę wojnę. Nie pozwolimy, by lewica uczyniła wojskowy cel z Węgier oraz z Węgrów żyjących w kraju i poza jego granicami – mówił Orban, który na tle całej UE jest jednym z premierów najmocniej zdystansowanych wobec wspierania Ukrainy.
– Pokojowa prawica czy prowojenna lewica? Budowanie czy niszczenie? Naprzód czy do tyłu? My mówimy, że trzeba zachować pokój i bezpieczeństwo na Węgrzech. Ten, kto głosuje za pokojem i bezpieczeństwem, głosuje na nas – stwierdził szef Fideszu.
Czytaj też:
"Wypił za dużo wódki". Węgierski polityk reaguje na wpis Sikorskiego